Piąteczek! Ferie! W hój męczący dzień. Wf, dobijające przemyślenia w trakcie powrotu do szkoły sprawiły, że oczy same mi się zamykały, ale miałem angola, więc nawet się nie kimnąłem. Za to praktycznie cały czas ze słuchawkami na uszach. Teraz marze tylko o wannie i do niej się udam za moment.
Wzięła mnie taka myśl, że to wszystko co tworzę tutaj, w mojej głowie, jak postrzegam świat i jak opisuje jest tylko moim wymysłem. Izoluje się od prawdziwego świata, stwarzając swój wyimaginowany świat. Kiedyś już tak miałem... W podstawówce. Lecz na trochę innej zasadzie. Wtedy byłem uwięziony w świecie bajek, wyobrażałem sb siebie jako bohatera tej bajki, a wszystko co mnie otaczało, było jej częścią. W 6 klasie się otrząsnąłem i do dzisiaj myślałem, że to minęło. Ale nieświadomie znów uwięziłem się w klatce swoich myśli. Lecz nie jest to już czerpanie z bajek, lecz ze wszystkiego co mnie otacza, stawiając siebie w centrum.
Nie potrafię, żyć normalnie. Nie jestem sobą, gdyż ja nwm jak być sobą, przez całe życie okłamuje sam siebie i żyje w tym kłamstwie. Jestem swoim własnym więźniem.
Jednak nie poddam się. Będę walczyć, aby wyzwolić się z kłamstw. W ferie pozbędę się kłamstw w sposób mi najprostszy, czyli z poszczególnymi osobami, z którymi pisałem wierząc, że to coś więcej...
Mjuzik
piątek, 31 stycznia 2014
czwartek, 30 stycznia 2014
Pozytywne miej wyjebane, a będzie Ci dane
Dzisiejszy dzień zaliczę do udanych. Dodatkowo nakręca mnie myśl, ze jeszcze tylko jtr i ferie! :3
Po ost kilku okropnych dniach, gdy przez głowę przechodziły mi myśli, że muszę się zmienić, stwierdziłem, że nie mogę się zmienić. Jeśli to zrobię przegram. Jedyna zmiana jaką chce wprowadzić to pozytywne myślenie, niesamowicie to nakręca i wszystkim to polecam. Jeszcze jedno.
Otóż uświadomiłem sobie, że ludzie są cholernie nie wdzięczni i nie ważne jakbyś się starał i za każdym razem starał się pomóc i wesprzeć to za max miesiąc zostanie to zapomniane, a osoba której się pomogło i tak Ci nigdy nie pomoże, nie powie nawet słowa otuchy mimo, że wie, że coś jest nie tak... Miej wyjebane, a będzie Ci dane.
Gadam jak typowy gimbus...
Po ost kilku okropnych dniach, gdy przez głowę przechodziły mi myśli, że muszę się zmienić, stwierdziłem, że nie mogę się zmienić. Jeśli to zrobię przegram. Jedyna zmiana jaką chce wprowadzić to pozytywne myślenie, niesamowicie to nakręca i wszystkim to polecam. Jeszcze jedno.
Otóż uświadomiłem sobie, że ludzie są cholernie nie wdzięczni i nie ważne jakbyś się starał i za każdym razem starał się pomóc i wesprzeć to za max miesiąc zostanie to zapomniane, a osoba której się pomogło i tak Ci nigdy nie pomoże, nie powie nawet słowa otuchy mimo, że wie, że coś jest nie tak... Miej wyjebane, a będzie Ci dane.
Gadam jak typowy gimbus...
wtorek, 28 stycznia 2014
Diagnoza
Byłem dzisiaj u kardiologa. Pierwszy raz lekarz badał mnie tak dogłębnie i pierwszy raz widziałem swoje serce i przepływającą przez nie krew. Kardiologicznie nic nie wykryte, mocne serducho, jedyne do czego można się przyczepić to lekkie zwężenie jednej z komór serca, ale jest to wynikiem ciągłych problemów z oskrzelami w dziecińswie, oraz do lekkiego rozszerzenia aorty, lecz jest w normie. Z tym rozszerzeniem jest jak z ciśnieniem, jest aż za dobrze. Za dobrze jak na ten wiek, wzór zdrowia, ale gdybym był dorosły... Ah to szybkie dojrzewanie :3
26 lutego będę jeszcze miał założone to coś Holter EKG na 24h... Ponieważ nic nie zostało wykryte, więc będę się rejestrował do neurologa...
26 lutego będę jeszcze miał założone to coś Holter EKG na 24h... Ponieważ nic nie zostało wykryte, więc będę się rejestrował do neurologa...
poniedziałek, 27 stycznia 2014
3 tematy
Dzisiaj dowiedziałem się, że z innej klasy do naszej przenosi się pewna laska. Osobiście nie przepadam za nią, ma charakter hmm... Jak koleś, o którym pisałem, że jest jakby przewodniczącym klasy w sposób dosłownym, a nie wybranym na stanowisku xD Nwm jak to wyjaśnić, głowa klasy. Więc będzie... ciekawie... Jednak to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że laska ta mocno namiesza wśród dziewczyn. Żeńska część klasy podzieli się znowu na dwa obozy... Aż jestem ciekawy jak to się potoczy...
Jutro mam wizytę u kardiologa wreszcie, więc nie idę do sql. Wczoraj się dowiedziałem, że jeśli kardiolog nic nie stwierdzi, to wyślą mnie do neurologa, a następnie do psychiatry... Jeśli to tego trzeciego, to pewnie będzie mi kazał brać leki na uspokojenie... Ale przez to będę uzależniony od leków, może i by mi to pomogło, ale nie chce, nie ufam lekom, które działają na psychikę i które bierze się regularnie przez długi czas. Jeśli zacznę je brać to już będę musiał brać stale ;/ Co za tym idzie, chcę żeby kardiolog coś znalazł, a nie psychiatra :c
Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad sobą i nad tym kim jestem, zewnętrznie i jaką postawę reprezentuję. I nie podoba mi się to co widzę. Jednak ja nie potrafię się zmieniać na plus, szybciej wmawiam sb, oh ah jak się zmieniłem, a tak naprawdę to tylko moje zdanie. Jednak jeśli chciałbym się zmienić to w jaką stronę, jaki mogę być jeśli nie taki? Jak pogodzić moje ja w życiu codziennym, a moje nie typowe ja wewnętrzne. Jednocześnie nie łamiąc moich zasad jak np nie podlizywanie się i "bycie tym dobrym"...
ps+++++ 2 000 WYŚWIETLENIE BLOGA ZA NAMI, DZIĘKUJE WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM MOJE WYPONICY ;3
Jutro mam wizytę u kardiologa wreszcie, więc nie idę do sql. Wczoraj się dowiedziałem, że jeśli kardiolog nic nie stwierdzi, to wyślą mnie do neurologa, a następnie do psychiatry... Jeśli to tego trzeciego, to pewnie będzie mi kazał brać leki na uspokojenie... Ale przez to będę uzależniony od leków, może i by mi to pomogło, ale nie chce, nie ufam lekom, które działają na psychikę i które bierze się regularnie przez długi czas. Jeśli zacznę je brać to już będę musiał brać stale ;/ Co za tym idzie, chcę żeby kardiolog coś znalazł, a nie psychiatra :c
Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad sobą i nad tym kim jestem, zewnętrznie i jaką postawę reprezentuję. I nie podoba mi się to co widzę. Jednak ja nie potrafię się zmieniać na plus, szybciej wmawiam sb, oh ah jak się zmieniłem, a tak naprawdę to tylko moje zdanie. Jednak jeśli chciałbym się zmienić to w jaką stronę, jaki mogę być jeśli nie taki? Jak pogodzić moje ja w życiu codziennym, a moje nie typowe ja wewnętrzne. Jednocześnie nie łamiąc moich zasad jak np nie podlizywanie się i "bycie tym dobrym"...
ps+++++ 2 000 WYŚWIETLENIE BLOGA ZA NAMI, DZIĘKUJE WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM MOJE WYPONICY ;3
sobota, 25 stycznia 2014
Wstrząs moralny.
Dziś sobota. Najbardziej nie produkcyjna sobota ever. Ale nie do końca.
Cały dzień spędziłem w domu, w piżamie, na graniu w LoL'a oraz na oglądaniu anime. No właśnie, anime. Obejrzałem 10 odcinków (po 0,5h) Attack on Titan. Oglądając dostałem wstrząsu. W wyniku tego dostałem jeszcze jednego wstrząsu, że coś jest ze mną nie tak, nie jestem normalnym 15 latkiem. Normalny nastolatek nie dostaje moralnego wstrząsu oglądając chińską bajkę. Uświadomiłem sobie jedną, ale to zajebiście przerażającą rzecz. Uświadomiłem sobie jakie życie człowieka jest puste. Jaką niszczycielską siłę stanowi człowiek. Ile człowiek sprowadza na drugiego człowieka nieszczęścia, zła. Ile człowiek sprowadza zła na Ziemię. Ile w ciągu swojego istnienia człowiek zniszczył natury. Jak wyglądałaby Ziemia, gdyby nie człowiek. Idealna harmonia. Cały wszechświat jest idealną harmonią, w swym chaosie. Harmonią, w którą miesza się jedyne nie idealne stworzenie jakim jest człowiek. Żyjemy, rozwijamy się, umieramy, po co? Aby uczyć kolejne pokolenia nieść zagładę innych istot żywych? W takim razie może lepiej jakby nas nie było? Jeśli Bóg istnieje, stworzył wszystko "I wiedział, że jest dobre", to po co stworzył człowieka, który niszczy to co On stworzył, to co jest dobre? Jak coś co niszczy inne rzeczy dobre, samo może być dobre? A jeśli Bóg nie istnieje, to jak uchronić wszechświat przed naszą niszczycielską siłą? Mówię wszechświat. Nie wierzę, że człowiek w przyszłości nie przeniesie się na inną planetę, którą zniszczy tak samo jak Ziemię, a nawet jeszcze bardziej, bo przecież tutaj żyjemy, nie którzy ludzie walczą, żeby nie zniszczyć planety, ale co będzie hamowało ludzi przed zniszczeniem obcej planety. Dobrze zobrazowane jest to w filmie Avatar, dobrze pokazana jest nasza siła i słabość uczuć, wartości wobec chęci "rozwoju"->zniszczenia.
W życiu dążymy do szczęścia, ale jakim prawem nasze szczęście, ma być kosztem wielu istniej żyjących w harmonii. Co za tym idzie kosztem idealnej harmonii.
Cały dzień spędziłem w domu, w piżamie, na graniu w LoL'a oraz na oglądaniu anime. No właśnie, anime. Obejrzałem 10 odcinków (po 0,5h) Attack on Titan. Oglądając dostałem wstrząsu. W wyniku tego dostałem jeszcze jednego wstrząsu, że coś jest ze mną nie tak, nie jestem normalnym 15 latkiem. Normalny nastolatek nie dostaje moralnego wstrząsu oglądając chińską bajkę. Uświadomiłem sobie jedną, ale to zajebiście przerażającą rzecz. Uświadomiłem sobie jakie życie człowieka jest puste. Jaką niszczycielską siłę stanowi człowiek. Ile człowiek sprowadza na drugiego człowieka nieszczęścia, zła. Ile człowiek sprowadza zła na Ziemię. Ile w ciągu swojego istnienia człowiek zniszczył natury. Jak wyglądałaby Ziemia, gdyby nie człowiek. Idealna harmonia. Cały wszechświat jest idealną harmonią, w swym chaosie. Harmonią, w którą miesza się jedyne nie idealne stworzenie jakim jest człowiek. Żyjemy, rozwijamy się, umieramy, po co? Aby uczyć kolejne pokolenia nieść zagładę innych istot żywych? W takim razie może lepiej jakby nas nie było? Jeśli Bóg istnieje, stworzył wszystko "I wiedział, że jest dobre", to po co stworzył człowieka, który niszczy to co On stworzył, to co jest dobre? Jak coś co niszczy inne rzeczy dobre, samo może być dobre? A jeśli Bóg nie istnieje, to jak uchronić wszechświat przed naszą niszczycielską siłą? Mówię wszechświat. Nie wierzę, że człowiek w przyszłości nie przeniesie się na inną planetę, którą zniszczy tak samo jak Ziemię, a nawet jeszcze bardziej, bo przecież tutaj żyjemy, nie którzy ludzie walczą, żeby nie zniszczyć planety, ale co będzie hamowało ludzi przed zniszczeniem obcej planety. Dobrze zobrazowane jest to w filmie Avatar, dobrze pokazana jest nasza siła i słabość uczuć, wartości wobec chęci "rozwoju"->zniszczenia.
W życiu dążymy do szczęścia, ale jakim prawem nasze szczęście, ma być kosztem wielu istniej żyjących w harmonii. Co za tym idzie kosztem idealnej harmonii.
czwartek, 23 stycznia 2014
Nicz, a nicz
Czo sie dzieje? Nicz sie nie dzieje. Rozwijam sie artystycznie nie pseudo rysunki są już o wiele lepsze od tego wrzuconego na bloga. Moze sie pochwalę w najbliższym czasie tu.
Byłem dzisiaj na badaniu krwi, bo potrzebuje na wtorek. I miałem normalny atak, pierwszy raz od ponad miesiąca. Ale byc moze było to spowodowane pobraniem krwii i tego ze nie jadłem nic więc osłabiony jakoś, nwm. W sumie fo chyba tyle bajoooo
wtorek, 21 stycznia 2014
Zaebyscie, ale hujofo
Dzisiaj teoretycznie spoczgo dzień, gdyby nie to, że zjebalem sprawdzian z francuskiego, bo popierdzielił mi sie jeden czasownik w jednym z czasów... Przez co będę miał 3... Oraz oprócz tego, że zmarnowalem cały dzień na księdza, który nie przyszedł po koledze -.- Pewnie nie usłyszałem pukania grrrr
Jtr mam 2 kartkowki i pr klasową a uczyłem sie nie cała godzinę... Zaebie sie...
Za tydzień w końcu mam kardiologa, moze uda sie coś wyjaśnić z tym moim krazeniem...
niedziela, 19 stycznia 2014
Albert, zmasakrowany przyjaciel i miłość
AAAAAAAAA Gdy zobaczyłem ile nie było posta przeraziłem się! Ogromne Gomennasai za to, mój rozkład tygodnia sprawia, że czas leci bardzo bardzo szybko, zwłaszcza, że w tyg ściągnąłem Lola i mega nołlajfie, ale ciii nikt nie może wiedzieć :c
Cały dzisiejszy dzień poświęcam oprócz Kościoła na naukę, lekcje itd, oraz na rysowanie ;>
To jest Albert:
Albert cierpi na dysfunkcje twarzy i jest pół elfem na co wskazują jego szpiczaste uszy^^ Mój pierwszy mangowy rysunek, wgl pierwszy nie wymuszony rysunek od 8 lat ._. Można powiedzieć, że jestem zadowolony.
Jeszcze przed Świętami chciałem napisać trochę o miłości. Teraz jest ku temu okazja. Już nie pamiętam co mnie natchnęło ku temu tematowi . Znając mnie albo pytanie na asku, albo jakieś kazanie w Kościele lub coś.
Zobaczcie, ile rodzajów miłości rozróżnia Wiki. Sama ilość rozróżnianych miłości jest dla mnie dziwna. Na Wikipedii każdy rodzaj miłości jest opisany w inny sposób, a my po prostu określamy miłość jako uczucie do drugiej osoby. Ale skąd bierze się to uczucie? Na początku związki zawsze są idealne oh ah, miłość kipi. Po kilku tygodniach, miesiącach, latach uczucie to znika, pojawia się natomiast przywiązanie, które nie pozwala nam zostawić drugiej osoby. Czy to nadal jest miłość? Czy przywiązanie jest miłością? Skąd natomiast bierze się miłość, zauroczenie na początku? Być może jest to tylko pociąg seksualny, który odczuwamy do drugiej osoby. Ja, jak to ja, lubię zwalać wszystko na mózg i tak też postąpię tym razem. Wydaje mi się, że wszystko ponownie tkwi w naszej podświadomości. Otóż od początku nasza podświadomość wyczuwa, że możemy zawiązać z tą osobą więź i w ten sposób, popycha nas do tej osoby, ponieważ pragniemy drugiej osoby, pragniemy zawiązywać mentalne więzi z ludźmi.
Nie uważam także, że powinniśmy oddzielać miłość od przyjaźni i od innych pozytywnych uczuć względem drugiego człowieka. Każde takowe uczucie jest to więź, czyli miłość. Miłość nas otacza, w sensie dosłownym. "Kochaj bliźniego jak siebie samego", czyli twórz relacje, więzi tak silne jakbyśmy wszyscy byli jednością, w czym pomagają nam te niewidzialne nici miłości.
A może moje przemyślenia są gunfo warte, nigdy nie posiadałem naprawdę mocnych więzi o jakich tutaj piszę, nigdy nie kochałem płci przeciwnej, znam tylko przywiązanie do rodziny, czy do znajomych, lecz nie jest to więź na zasadzie "Kochaj bliźniego jak siebie samego"... Może, gdy poznam miłość do drugiej połówki zmienię zdanie o miłości.
Cały dzisiejszy dzień poświęcam oprócz Kościoła na naukę, lekcje itd, oraz na rysowanie ;>
To jest Albert:
Albert cierpi na dysfunkcje twarzy i jest pół elfem na co wskazują jego szpiczaste uszy^^ Mój pierwszy mangowy rysunek, wgl pierwszy nie wymuszony rysunek od 8 lat ._. Można powiedzieć, że jestem zadowolony.
Jeszcze przed Świętami chciałem napisać trochę o miłości. Teraz jest ku temu okazja. Już nie pamiętam co mnie natchnęło ku temu tematowi . Znając mnie albo pytanie na asku, albo jakieś kazanie w Kościele lub coś.
Zobaczcie, ile rodzajów miłości rozróżnia Wiki. Sama ilość rozróżnianych miłości jest dla mnie dziwna. Na Wikipedii każdy rodzaj miłości jest opisany w inny sposób, a my po prostu określamy miłość jako uczucie do drugiej osoby. Ale skąd bierze się to uczucie? Na początku związki zawsze są idealne oh ah, miłość kipi. Po kilku tygodniach, miesiącach, latach uczucie to znika, pojawia się natomiast przywiązanie, które nie pozwala nam zostawić drugiej osoby. Czy to nadal jest miłość? Czy przywiązanie jest miłością? Skąd natomiast bierze się miłość, zauroczenie na początku? Być może jest to tylko pociąg seksualny, który odczuwamy do drugiej osoby. Ja, jak to ja, lubię zwalać wszystko na mózg i tak też postąpię tym razem. Wydaje mi się, że wszystko ponownie tkwi w naszej podświadomości. Otóż od początku nasza podświadomość wyczuwa, że możemy zawiązać z tą osobą więź i w ten sposób, popycha nas do tej osoby, ponieważ pragniemy drugiej osoby, pragniemy zawiązywać mentalne więzi z ludźmi.
Nie uważam także, że powinniśmy oddzielać miłość od przyjaźni i od innych pozytywnych uczuć względem drugiego człowieka. Każde takowe uczucie jest to więź, czyli miłość. Miłość nas otacza, w sensie dosłownym. "Kochaj bliźniego jak siebie samego", czyli twórz relacje, więzi tak silne jakbyśmy wszyscy byli jednością, w czym pomagają nam te niewidzialne nici miłości.
A może moje przemyślenia są gunfo warte, nigdy nie posiadałem naprawdę mocnych więzi o jakich tutaj piszę, nigdy nie kochałem płci przeciwnej, znam tylko przywiązanie do rodziny, czy do znajomych, lecz nie jest to więź na zasadzie "Kochaj bliźniego jak siebie samego"... Może, gdy poznam miłość do drugiej połówki zmienię zdanie o miłości.
środa, 15 stycznia 2014
Maj lajf
Przysypiam sobie i tak nagle przypomniało mi sie o poście. Na szczęście ;p Szybki post bo śpieee już.
W sumie nadal nic sie nie dzieje. Ten tydzień luźny duzo lekcji nie mamy. Niestety ost znowu pojawiają sie u mnie lekkie nawrót przypadlosci :/ ale moze to i lepiej, bo niedługo idę w końcu do kardiologa, więc będę mógł lepiej to opisać na świeżo.
Towarzysko tez sie nie dzieje dobrze, więc średnio ogólnie, ale pozyjemy zobaczymy. Chociaż w końcu ogarnalem sie i stwierdziłem ze muszę w końcu kogoś na bal gimnazjalny zaprosić. Więc zrobiłem tak i mam z kim tańczyć poloneza jej xD
poniedziałek, 13 stycznia 2014
Kur*a też kobieta
Hej, jestem chora na jakieś okropne gówno. Męczę się strasznie, bo nienawidze siedzieć w domu.
Mam ochotę wrzeszczec, zamęt w mojej głowie jest osatnio nie do zniesienia. Mam problemy z ogarnianiem podstawowych czynności życiowych, mam problem z wstaniem do szkoły, wychodze z domu i ide w innym kierunku. Nie powiem ze moja edukacja na tym nie cierpi. Gdy nie mamy nic tak bardzo się nad sobą uzalamy tak jest nam zle, tak fatalnie. Ale jakos ta monotonnia pozwala nam funkcjonować i wstawać codziennie rano. Jednak gdy mamy wszystko zaczynają się schody. O tak, wtedy dopiero mozemy zaznac piekła na ziemi. My ludzie jestesmy tak zachłannymi istotami, ze nie potrafimy dokonywać wyborów i najchętniej wszystko bysmy zachowali dla siebie. Jestem rozjebana lub jakby powiedział moj kolega potyrana na całości.
Jakie to straszne mieć cele całe życie, robić wszystko by je zdobyć, poświęcać się, płakac godzinami i nagle jak jestesmy juz tak blisko ze czujemy ze go mamy to nasz mozg mowi "sry bejbe nie jestem zainteresowany"
Kurwa, wiem ze ten wpis jest zbyt chaotyczny i emocjalny, ale brałam sie do niego długo i naprawde nie wiedziałam jak składnie go napisac. Musze nauczyc się podejmowac wybory. Nie wiedziałam ze jest to takie trudne. Przypomina mi się lekcja j.polskiego i tragedii antycznej gdzie głowna psotac musi wybrac z dwóch równorzędnych racji mimo ze obie skonczą sie katastrofą. Na dodatek myslałam ze wybrałam a tu wszystko sie odwraca do góry nogami. Dobry staje się złym, a zły dobrym. Mozgu, pomocy!
Mam ochotę wrzeszczec, zamęt w mojej głowie jest osatnio nie do zniesienia. Mam problemy z ogarnianiem podstawowych czynności życiowych, mam problem z wstaniem do szkoły, wychodze z domu i ide w innym kierunku. Nie powiem ze moja edukacja na tym nie cierpi. Gdy nie mamy nic tak bardzo się nad sobą uzalamy tak jest nam zle, tak fatalnie. Ale jakos ta monotonnia pozwala nam funkcjonować i wstawać codziennie rano. Jednak gdy mamy wszystko zaczynają się schody. O tak, wtedy dopiero mozemy zaznac piekła na ziemi. My ludzie jestesmy tak zachłannymi istotami, ze nie potrafimy dokonywać wyborów i najchętniej wszystko bysmy zachowali dla siebie. Jestem rozjebana lub jakby powiedział moj kolega potyrana na całości.
Jakie to straszne mieć cele całe życie, robić wszystko by je zdobyć, poświęcać się, płakac godzinami i nagle jak jestesmy juz tak blisko ze czujemy ze go mamy to nasz mozg mowi "sry bejbe nie jestem zainteresowany"
Kurwa, wiem ze ten wpis jest zbyt chaotyczny i emocjalny, ale brałam sie do niego długo i naprawde nie wiedziałam jak składnie go napisac. Musze nauczyc się podejmowac wybory. Nie wiedziałam ze jest to takie trudne. Przypomina mi się lekcja j.polskiego i tragedii antycznej gdzie głowna psotac musi wybrac z dwóch równorzędnych racji mimo ze obie skonczą sie katastrofą. Na dodatek myslałam ze wybrałam a tu wszystko sie odwraca do góry nogami. Dobry staje się złym, a zły dobrym. Mozgu, pomocy!
XOXO Nika
sobota, 11 stycznia 2014
Klasa snów... koszmarów...
Kończy sie sobota, połowa weekendu za nami. Byłem dzisiaj na łyżwach pogadałem sb trochę na z osobami, z którymi nie miałem zwyczaju gadać... W sumie ostatnio ciagle gadam normalnie z ludźmi, z którymi w ciagu ostatnich dwóch lat zamienilem moze z 5 zdań...
W piątek w sql w sumie przegadal wiecej z grupą chłopaków hmm drugo planowych? (Nw jak to nazwać) Z którymi z jednym wyjątkiem gadalem okazjonalnie...
Moze trochę naszkicuje sytuacji męskiej części klasy.
Otóż chłopacy w sumie podzielili sie na dwie grupy. Pierwsza grupa, czyli hmm klasowo szkolne fejmy+inni chłopacy, którzy sie podczepili (w tym ja). Cześć z tych podczepionych sie podlizuje otwarcie, cześć szpanuje, a cześć wykorzystuje sytuacje na podpasowanie sie. W sumie polega to na tym, że w grp tej 3 osoby przewodzą reszta sie dopasowuje. Druga grupa jest specyficzna. Z jednej strony mozna powiedzieć, że osoby odrzucone z centrum, a z drugiej strony jest to grupa bardzo zamknięta i zżyta, jak sie ostatnio dowiedziałem maja ciekawa historie tego. Było to takie osom i wgl... I nie ma tam "hierarchii" jak w tej pierwszej.
Jak już mówiłem ostatnio trochę hmm zaczęło mnie irytować takie hmm milczenie "znając swoje miejsce". Zacząłem wiecej przebywać (tak trochę bardzo sie pod nich podczepilem i mimo ze są spoko i wgl, to nie dopuszczają do tego wszystkiego) z grp nr II i naprawdę mimo, że jedne osoby lubię o wiele mniej od innych to kurde jest tam bardzo spoko.
Przedstawiłem to w sposób bardzo obrazowy i podkoloryzowany, ale swiat w mojej głowie właśnie taki jest ^^
czwartek, 9 stycznia 2014
Takie tam
Znowu dłuższa przerwa na blogu, znowu odchodzi mi zapał do pisania :c Wtorek w szkole od 8-16, następnie od 19-21 angol dodatkowy, gdy wróciłem do domu już nie miałem siły nic napisać. Wczoraj natomiast wróciłem normalnie, ale gdy chciałem napisać posta okazało się, że IPod rozładowany, a kompa już nie chciało mi się włączać.
W sumie nie mam też pomysłu na jakiegoś sensownego posta. Myślałem o tym żeby przybliżyć też trochę sytuację w klasie, gdyż powoli zaczynam chyba zmieniać otoczenie w jakim się obracam, ale może to kiedy indziej. Przy innej okazji też napiszę o moich przemyśleniach na temat miłości, uczuciach i wgl. Jednak muszę pomyśleć na ten temat, bo na dzisiaj byłoby to tylko kilka linijek tekstu^^
Dzisiaj w łapki fapki wpadła mi manga Ao No Exorcist. Bardzo się cieszę, gdyż od pewnego czasu chciałem już obejrzeć to anime, ale nie mogłem się zebrać. Z mangą będzie inaczej, bo w końcu za nią zapłaciłem xD A poza tym mogę czytać ją w drodze :3
niedziela, 5 stycznia 2014
Eh Uh Uf
Ohayo Ohayo! Wohoo posta nie było 5 dni! W sumie nie dzieje się nic ciekawego, aczkolwiek ost przeczytałem kilka pierwszych postów i dzieliłem się wtedy o wiele bardziej błahymi rzeczami niż teraz, nie napisałem nawet jakie prezenty dostałem na Święta, no cóż, może świadczy to o rosnącym poziomie bloga czy cuś ._. Lub po prostu robię się coraz bardziej leniwy.
Była dzisiaj piękna pogoda, jak na moje taka temperatura+takie słoneczko jest idealne. Stojąc na moście (i zastanawiając się jak ost samobójcy z Torunia wdrapują się na szczyt) i gadając z kumpelą stwierdziłem, że to idealny dzień, aby... wybuchła wojna... Nwm czemu jakiś taki nastrój.. wesoły nastąpił. Zacząłem się zastanawiać ponownie nad polityką, a raczej ustrojami na świecie. Dlaczego demokracja jest uważana za najlepszy ustrój? Wolność? Czy żyjąc w tak demokratycznej i wolnej Polsce ludzie czują się wolni? Czy wgl człowiek może na Ziemi doświadczyć wolności? Jeśli tak to czym jest wolność? Wracając do demokracji, uważam, że nie jest ona dobra w 100%, gdyż nie można każdemu dogodzić, a rządzący zawsze będą działali "dla siebie", jest to naturalny ludzki egoizm. W takim razie jaki ustrój będzie najlepszy? Zastanawiałem się czy monarchia konstytucyjna nie byłaby najodpowiedniejsza, jednak nie monarchia parlamentarna, która nie różni się dużo od republiki, gdyż w państwie takim monarcha spełnia tylko funkcje dekoracyjne. Jednak nadal uważam, że ludzie połączą się ciągu ok 100 lat w jeden organizm... Źle to zabrzmiało... hmm jakby to inaczej wytłumaczyć. W umysł globalny... (Discovery Science pozdrawia :3) Wytłumaczę to może postaci pewnego doświadczenia. Otóż jakiś czas temu NASA, lub jakaś inna organizacja już nie pamiętam ogłosiła konkurs. W całym USA w najróżniejszych miejscach porozmieściła czerwone baloniki. Drużyna, która znalazłaby wszystkie otrzymać miała dość dużą nagrodę pieniężną. Jaki był rezultat? Poprzez internet utworzyło się kilka rywalizujących grup. I w ciągu 9 godzin zostały znalezione te baloniki, było ich około 20 rozmieszczonych w wielu różnych stanach. Jak to możliwe? Internet. Wszystkie informacje i zdjęcia przysyłane w ułamkach sekund. Już nie długo wszyscy będziemy podłączeni bezpośrednio do globalnej bazy danych, w której będą się znajdowało doświadczenie każdego człowieka. Będzie to kolejny krok w ewolucji człowieka. Tak uważam.
Chyba ruszam tematy poważniejsze niż mi się wydaje i nie powinienem tego robić...
Jeszcze tak nawiązując według tego czegoś http://www.mbti123.com/mental/pl/#_=_ mam mentalnie 35 lat ._. Moja mama 18, a tata 37 xD Coś w tym może być, mimo że pytania są durne.
Jeszcze jeden wątek poruszę, gdyż ostatnio się mnie trzyma jedna rzecz.
Może zanim to muszę powiedzieć, że rodzinka mojego wujka zaplusowała u mnie dość mocno przez tego sylwka. I ja chyba u nich. Matka żony mojego wujka (nie powiem ciocia, jeszcze nie przywykłem...) słodziła mi, gdy gadaliśmy o szkole (apropos byli bardziej zainteresowani moim życiem szkolnym i poza szkolnym niż rodzice...), mówiąc mi, że zrobiłem dobre wrażenie i wgl. Wujek także chwalił mnie do mamy, że we wszystkim im pomagałem i dużo go nauczyłem (xD Mówiłem jaki on jest...). Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy osoby dorosłe mnie chwalą itd... Wychodzi na to, że robię zajebiste wrażenie itd. U dorosłych. W internetach też robię dobre wrażenie. Już nie raz pisząc z jakąś laską w necie rozkochiwałem ją w sobie? Planując już wspólne życie i ilość dzieci ;_; Odrobinę mnie to przeraża... Natomiast inaczej jest w życiu codziennym, z rówieśnikami... To także mnie przeraża... Nwm co myśleć o sobie.
Była dzisiaj piękna pogoda, jak na moje taka temperatura+takie słoneczko jest idealne. Stojąc na moście (i zastanawiając się jak ost samobójcy z Torunia wdrapują się na szczyt) i gadając z kumpelą stwierdziłem, że to idealny dzień, aby... wybuchła wojna... Nwm czemu jakiś taki nastrój.. wesoły nastąpił. Zacząłem się zastanawiać ponownie nad polityką, a raczej ustrojami na świecie. Dlaczego demokracja jest uważana za najlepszy ustrój? Wolność? Czy żyjąc w tak demokratycznej i wolnej Polsce ludzie czują się wolni? Czy wgl człowiek może na Ziemi doświadczyć wolności? Jeśli tak to czym jest wolność? Wracając do demokracji, uważam, że nie jest ona dobra w 100%, gdyż nie można każdemu dogodzić, a rządzący zawsze będą działali "dla siebie", jest to naturalny ludzki egoizm. W takim razie jaki ustrój będzie najlepszy? Zastanawiałem się czy monarchia konstytucyjna nie byłaby najodpowiedniejsza, jednak nie monarchia parlamentarna, która nie różni się dużo od republiki, gdyż w państwie takim monarcha spełnia tylko funkcje dekoracyjne. Jednak nadal uważam, że ludzie połączą się ciągu ok 100 lat w jeden organizm... Źle to zabrzmiało... hmm jakby to inaczej wytłumaczyć. W umysł globalny... (Discovery Science pozdrawia :3) Wytłumaczę to może postaci pewnego doświadczenia. Otóż jakiś czas temu NASA, lub jakaś inna organizacja już nie pamiętam ogłosiła konkurs. W całym USA w najróżniejszych miejscach porozmieściła czerwone baloniki. Drużyna, która znalazłaby wszystkie otrzymać miała dość dużą nagrodę pieniężną. Jaki był rezultat? Poprzez internet utworzyło się kilka rywalizujących grup. I w ciągu 9 godzin zostały znalezione te baloniki, było ich około 20 rozmieszczonych w wielu różnych stanach. Jak to możliwe? Internet. Wszystkie informacje i zdjęcia przysyłane w ułamkach sekund. Już nie długo wszyscy będziemy podłączeni bezpośrednio do globalnej bazy danych, w której będą się znajdowało doświadczenie każdego człowieka. Będzie to kolejny krok w ewolucji człowieka. Tak uważam.
Chyba ruszam tematy poważniejsze niż mi się wydaje i nie powinienem tego robić...
Jeszcze tak nawiązując według tego czegoś http://www.mbti123.com/mental/pl/#_=_ mam mentalnie 35 lat ._. Moja mama 18, a tata 37 xD Coś w tym może być, mimo że pytania są durne.
Jeszcze jeden wątek poruszę, gdyż ostatnio się mnie trzyma jedna rzecz.
Może zanim to muszę powiedzieć, że rodzinka mojego wujka zaplusowała u mnie dość mocno przez tego sylwka. I ja chyba u nich. Matka żony mojego wujka (nie powiem ciocia, jeszcze nie przywykłem...) słodziła mi, gdy gadaliśmy o szkole (apropos byli bardziej zainteresowani moim życiem szkolnym i poza szkolnym niż rodzice...), mówiąc mi, że zrobiłem dobre wrażenie i wgl. Wujek także chwalił mnie do mamy, że we wszystkim im pomagałem i dużo go nauczyłem (xD Mówiłem jaki on jest...). Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy osoby dorosłe mnie chwalą itd... Wychodzi na to, że robię zajebiste wrażenie itd. U dorosłych. W internetach też robię dobre wrażenie. Już nie raz pisząc z jakąś laską w necie rozkochiwałem ją w sobie? Planując już wspólne życie i ilość dzieci ;_; Odrobinę mnie to przeraża... Natomiast inaczej jest w życiu codziennym, z rówieśnikami... To także mnie przeraża... Nwm co myśleć o sobie.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
