Ten smutek w środku pociągnęły za sobą kolejne myśli. Co dalej? Jak będzie wyglądało moje życie? Czy warto? Od razu po przyjściu ze szkoły poszedłem biegać. Padało. Pusty park-mogłem się wykrzyczeć. Uspokoiłem się troszkę. Gdy miałem się zabierać za pisanie posta znowu przeszła przez moją głowę myśl: "przecież to nie ja, to nie moje życie" i znowu obuch w łeb i kolejne myśli "kim jestem?" "co tu robię?" "czy to jest na serio, czy w grze?" i kolejny potok myśli. Znowu przypomniałem sobie o derealizmie, znowu zacząłem czytać o tym w internecie, znowu napatoczyła się nerwica, znowu wróciły myśli, że moje życie nie ma sensu, że nie potrafię żyć, że nie wyobrażam sobie życia w przyszłości.
Znowu nie mam siły walczyć ze sobą. Znowu mam dosyć walki, żeby pozostać przy zmysłach. Znowu mam ochotę popaść w nałogi, żeby zamknąć się, żeby uciec, nie musieć się z tym mierzyć. Ale po co? Moje życiu już nie ma sensu, jeśli będę to ciągnął pogorszy się, może lepiej to skończyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz