Mjuzik

wtorek, 31 grudnia 2013

2014!!!!!!!!!!!11111oneonedwa

Witajcie w Nowym Roku 2014! Dotarliśmy szczęśliwie lub nie w pełni do końca pechowej 13! Czy był to pechowy rok, oddam wam pod ocenę.
Sylwestra spędzam z wujkami, ponieważ zostałem przechandlowany przez rodziców :c Nie jest złe, Sylwester w domu 2 lata temu, albo rok już nie portal w spominam gorzej, ale nie będę sie wgłebial. U wujków zostałem niańką 2 miesięcznego kuzyna-kocham dzieci <3, sprzątaczką, kucharzem, tragarzem, rozpalajacym w kominku, bo oni nie potrafią od pól roku xD Nie otworzyli komina więc naczadziłem w domu, ale ciiii. Pózniej wbiła rodzina mojej ciotki. Znacie moje zdanie o nich... Aczkolwiek są bardzo antyamerykanscy i wypowiadają sie bardzo w moim stylu i bard9 inteligentnie w sprawie wojny, więc u mnie +++^^
Jutro, a raczej jtr spodziewajcie sie postu od Niki podsumowujacego 2013 r. Ja sobie daruje takiego posta, w końcu opisuje tu całe życie od czerwca, a szczerze nie pamietam co działo sie przedtem, serio. Mykam, bo znowu gadają o wojnie^^
Najserdeczniejsze życzenia, duuuuużo zdrowia, bo jest najważniejsze, samych dobrych decyzji podejmowanych w życiu, wszystkiego czego zapragniecie ;3

niedziela, 29 grudnia 2013

Władza

Hej, przepraszam, że nie mnie tu tak długo nie było. Ale tak ze mną jest, z moim zapałem do wszystkiego i szybkim nudzeniem się. Obiecuję jednak, że tym razem sie nie poddam i nie zrezygnuje z pisania tu postów, jest to moje postanowienie noworoczne, wiec możecie się mnie spodziewac w roku 2014 częsciej. Ale o nowym roku i starym nie dziś, chcę je podsumować obszernym wpisem jutro lub w samego sylwestra. Dzisiaj chcę napisać o czymś co dostrzegłam.
Czym tak naprawdę jest władza i co oznacza ją posiadac? Niektórzy mowią ze władza to pieniadze, to wysoka pozycja, wykształcenie, dla innych to miłość. Nie wiem dlaczego nad tym sie zastanawiałam. Moze dlatego, ze wiele osob uważa, że ją mam, że moge wszystko, że jestem pewnego rodzaju "fejmem". A ostatnio tyle się dzieje i jestem w centrum zainteresowania i zaczęłam zastanawiać się nad pojęciem wladzy. Wiem, że to co napisze może wydać się śmieszne, ale w moim życiu jest tak, że wystarczy, że o czymś pomyśle i sie spełnia. Najczestrzym przypadkiem są chłopacy, tylko pomysle "może do niego zakręce", ale on i tak do mnie napisze first. Dzień nastepny, napisał. Może to po prostu zwykły fart, ale lecieć na fuksie całe zycie, to chyba niemożliwe. Moze to pewnego rodzaju władza, taka moja, coś co daje mi siłe i pewność siebie. No i z tych moich całych przemyśleń wyszło jedno, władza to uroda. Uroda jest największą siłą zniszczenia, mozna zdobyc wszystko i wszystkich. Troche niesamowite. Miłość tego nie da, bo to są uczucia, uczucia nie mogą wiazac sie z destrukcją, a władza nią jest. Nie dziwie się, że ludzie do niej dązą , sama zaczynam odczuwac jej słodki posmak.
Pojawił się w moim życiu nowy chłopak, nie ekscytujmy się jednak, przecież to norma. Nie mam pojęcia co będzie, jednak przez jego osobe zaczełam się zastanawiac nad kolejną rzeczą. W XXI ludzie mają wielu partnerów seksualnych, czasem jest to odbierane ze zgorszeniem , czesto z podziwem. Z reguły kobieto sa dziwkami, a męzczyzni tylko dumnymi ogierami zdobywającymi nowe kobiety. Nie jestem bardzo religijna ani uduchowiona, ale zaczęłam myslec ze moze naprawde jest to troche odrazające przespać sie z kims kto wczesniej miał przynajmniej kilkanascie partnerek seksualnych. To nie jest fajne. W głowie mam bardziej dobitnie to sformułowane ale nie będę lepiej tego na blogu wizualizowac i uzywac słow typu kutas. I czy jest coś złego w nastolatkach uprawiających seks? Czy naprawde garniemy się do tego za wczesnie? Wydaje mi się , że jesli ktos jest dojrzały psychicznie to nic nie stoi na przeszkodzie, ale moze jest to po prostu złe. Chciałabym w koncu wybrac jak to z tym jest, cały czas o tym mysle i po prostu nie wiem.
Mam nadzieję ze sylwester będzie udany

                                                                                                             xoxo Nika

czwartek, 26 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach^^

Ho, Ho,Ho! Święta Święta i po Świętach tyle powiem. Uwielbiam wszelkiego rodzaju święta. Nwm dlaczego. Zapewne nie z powodu rodzinnej atmosfery-bo ta zanika, nie ze względu na prezenty-bo jestem w wieku, w którym także robię prezenty, więc to sie zeruje. Moze ze względu na wolne od sql i sposobności do przemyśleń? Myśle, że to jest powodem. 
Jak minęły mi Święta? Wigilia-rodzina zjechała sie do mojego domu i wszystko tradycyjnie, I Święto-rodzina zjechała sie do wujków (?), w sensie do rodziny mojego wujka. Z tym, że u w wigilię była to bliższa mi rodzina, tzn my, rodzina wujka, dziadki, ciociobabcia, a u wujków byli jeszcze rodzice i jakaś ciocia żony mojego wujka. Jak już pewnie mówiłem nie zbyt ich trawie... Tzn jest to rodzinna hmm, ktora od zawsze miała kasy jak lodu, a wiecie jak jestem nastawiony do nadentych ludzi... Także dzień ten minął pod znakiem rozmów nt polityki i biznesu, oraz tabletow -.-" +ich poglądy na granicy lewactwa <3 Gardze lewakami... No, ale ok. Dogadałem się z wujkiem i mam już świadka na bierzmowanie, a w sylwka śpię u nich zamiast u dziadków..... Natomiast II Święto, czyli dzień dzisiejszy dosłownie mignął mi w łóżku... Obudzilem sie o 14 to po co z niego wychodzić? :3

Tak naprawdę to nwm co moge powiedzieć o moim życiu, bo wszystko ponownie zwolniło i nie myśle co było... Natomiast postanowiłem jedna rzecz... Odpuszczam sb pewne rzeczy i pewne osoby... Gdyż osoby te są nie widzięczne i nie ważne jakbym sie starał i tak po nieswiadomym popełnieniu głupstwa nawet nie powiedzą co jest nie tak tylko odrazu staje sie dla części prawie obcy. Przez pewien okres cholernie zależało mi, żeby pewne osoby... no wlasnie, nawet nwm co... Byłem świadomy, że pewne rzeczy nie przejdą i tak naprawdę to wszystko jest daremne... Przestaje sie przejmować pewnymi osobami... Powiem tak: Dalej będę sie starał o znajomość, ale nie walczył jak głupi narzucając sie i robiąc z siebie idiotę o coś co i tak minie i sie nie rozwinie. Przestaje myśleć o pewnych osobach przez pryzmat potencjalnej przyjaźni, czy nawet dobrej znajomosci. Poprostu pogodziłem się z samotnością.

Także to byłoby tyle na dzisiaj. Oprócz prezentu w postaci braku postów przez Święta przyjmijcie najserdeczniejsze życzenia na rok 2014. Życzę wam jak najwiecej miłości, która jest wszędzie, jak najwiecej prawdziwych przyjaciół i kochającej rodziny, a także spokoju, samych pozytywnych emocji i jak najmniej popełnionych głupstw. (Mówiłem, ze nie potrafię składać życzeń:p)

sobota, 21 grudnia 2013

100 post! Małe podsumowanie i wigilia klasowa

Tak więc stao się 100 post!
 RÓWNY miesiąc temu do bloga dołączyła się Nika i od tamtej chwili prowadzimy wspólnie, wrzuciła niespełna 3 posty. W ciągu równych 6 miesięcy od założenia bloga wybiło równo 100 postów i jak na tą chwilę 1 681 wyświetleń. Największa liczba wyświetleń była w sierpniu, co jest zastanawiające, gdyż w tym miesiącu zostało wrzucone najmniej postów-12. Najwięcej zostało wrzucone w lipcu, 19 sztuk. Można powiedzieć, że posty dzielą się na dwie kategorie moje filozofie i moje życie ;p No to tyle z podsumowania. Jestem bardzo szczęśliwy, że tyle wytrwałem w pisaniu bloga.

Zaczęło sie wolne ^^
W wczoraj wigilia klasowa. Jak na moje wyszło bardzo bardzo słabo. Jedno co było sensowne to życzenia, za ktorymi nie przepadalem, poniewaz nie potrafie sensownie ich skladac. Przy łamaniu się opłatkiem najlepsze jest to, że zazwyczaj nikt nie mówi nic złego, żadnej złej energii, natomiast każdy stara sie powiedzieć coś dobrego na temat drugiej osoby. Mimo, że jest to czas kłamstw, to jednak jest to przyjemny moment. Zastanowiło mnie i po przemyśleniu zasmuciło mnie jedno. Otóż sporo osób życzyło mi, abym został tak pozytywnie pojebany jak jestem... Czyli życzenia aktualne w I i ew II klasie... Świadczy to o tym, że duzo osób mnie nie zna, a często wypowiada sie na moj temat. Kilka osób zwróciło uwagę na moją filozoficzną duszę i niewiele osób powiedziało coś sensownego odnośnie mojej osoby... Zgadnijcie kto złożył mi życzenia, które bardzo zapadły mi w pamięć i które dały mi do myślenia? Oczywiście Nika. Nie będę może tutaj przytaczał jej życzeń, gdyż nie potrafię składać swoich i tym bardziej nie ukażę poetycznosci i piękna jej słów. Podobno dla niej takie słowa to nic wielkiego i same się układają dla każdego, więc nie mam sie co pod podniecać. Po Wigilii znowu odbyłem rozmowę w 4 oczy z kumplem i znowu za duzo powiedziałem, chociażby o derealizacji. Ponownie i do znudzenia utwierdzam sie w prawdzie, ze za szybko otwieram sie przed ludźmi, którym ufać nie powinienem :/
Do ostatniego dnia szkoły ciągnęły się za mną słowa Niki z niedzieli i dopiero w pt wieczorem udało mi się pogodzić z ostatnią osobą, która była na mnie zła za moje zachowanie. Jednak muszę je zmienić. To moj priorytet w nowym roku...

czwartek, 19 grudnia 2013

Jesteśmy symulacją? Wrzechświat-bańka

Ostatnio mam przypływ weny i jeszcze, oprócz tego tematu mam 2 inne ^^
Marnując czas w internetach zacząłem przeglądać Mistrzów i odnalazłem to coś Mistrzowie-Komputer Kwantowy komentarz z tego obrazka zainteresował mnie. Przypomniała mi się ta creepypasta: Creepypasta-Życie w maszynie. Naprawdę dało mi to do myślenia.. Może serio żyjemy w symulacji innej rasy, innej cywilizacji... Stop to nawet może nie być stworzenie, które przypomina materię. Może to być coś czego nie ogarniemy nigdy.

Myśląc nad tym pod prysznicem przypomniał mi sie program na Discovery Science o czarnych dziurach. Pewnie każdy słyszał o tym zjawisku. Najpopularniejsza teoria jest taka, że powstają one na skutek zapadania sie gwiazd co powoduje zakrzywieniem a nawet przerwanie czasoprzestrzeni. Ale nie o tym dzisiaj. 
Chodzi mi o pewne teoretyczne zjawisko. Osoba A siedząca w statku kosmicznym obserwuje osobę B, która wpada w czarną dziurę zaobserwuje, że osoba ta zwalnia coraz bardziej po czym zatrzymuje się i tak trwa w nieskończoność podczas gdy osoba B jest rozciągana i rozbijana na atomy... 
Wiąże sie z tym teoria o krańcu wrzechswiata. Głosi ona, że po dotarciu do granicy wciąż rozszerzającego sie wrzechswiata (niczym ciągła wirtualizacja w maszynie) zobaczymy inną rzeczywistość. Będzie to nasze życie zatrzymane klatka po klatce, tak samo jak w jednej klatce została zatrzymana osoba B. Oznaczałoby to, że wrzechswiat zamknięty jest w rozszerzającej się bańce. Ale skoro tak, to co stoi na przeszkodzie istnienia kilku baniek. A może ta bańka umieszczona jest w czymś do czego nie możemy dotrzeć i krąży ona wraz z innymi wrzechswiatami-bankami-barierami (dla stworzen żyjących wewnątrz), która krąży wokół czegoś... Trochę odjechałem...
Ale zauważyłem pewną zależność... Elektrony krążą wokół atomu niczym planety wokół gwiazd, gwiazdozbiory także kręcą sie (np w Drodze Mlecznej) wokół jądra galaktyki. Prawdopodobnie w centrum DM znajduje sie czarna dziura o ogromnym przyciąganiu (obserwacje-nasłuchwianie gwiazd najbliżej jądra, które krążą ze zmienną, regularną prędkością-im bliżej pkt środka tym szybciej). Natomiast galaktyki także "tańczą" wg schematu poprzez wnajemne oddziaływania... A może to nie wzajemne odziaływania tylko jakiegoś typucenteum wrzechswiata-banki. Oznaczałoby to, że nic nie stoi na przeszkodzie krążenia wrzechswiatow wokół czegoś... 
A moze jesteśmy czymś niczym elektron i wchodzimy w skład "wiekszej" materii. Znowu poplynalem, ale kiedyś muszę opracować własną, bardziej realistyczną teorię na temat krążenia galaktyk wokół centrum wrzechswiata i o wrzechswiacie-bańce ;3

wtorek, 17 grudnia 2013

Załamanie...

Mam wiele pomysłów na rozkminowe posty, ale dzisiaj łapcie tylko tego kwejka wzamian za rozkmine: http://kwejk.pl/obrazek/1966361

Zjebało się. Zaczęło się jebać od Niki. Skończyło się na tym, że praktycznie z każdą osobą, z którą miesiąc, a nawet tydzień temu miałem zajebisty kontakt, dzisiaj jestem "w stanie kłótni" nie tyle kłótnia co foch jakby. Wszystkich wkurwiam. Nika miała racje, że jestem tak postrzegany i teraz dopiero to się ujawniło. Pierwszy raz czuje, że straciłem wszystko oprócz rodziny. Tak naprawdę nic nie miałem oprócz niej, ale codzienne pisanie itp dawało mi aluzje towarzystwa. Dawno nie czułem sie w takim stanie. Przed chwilą prawie sie rozryczałem. Pierwszy raz tak bardzo brak mi kogoś do pogadania. Jednak blog to nie to samo co druga osoba. Czuje pustkę i samotność. Nie mam pojęcia co moge teraz zrobić z dnia na dzień jestem coraz gorszy odnoszę takie wrażenie... Zastanawiam sie nad rozwiązaniami nwm czy coś wykminie, nie pograzajac sie jeszcze bardziej...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Jestem jaki jestem.

Wczoraj odbyłem nie przyjemną rozmowę z Niką. Z nowu o niej za co przepraszam, bo już pewne zygacie tematem ciagle o tej samej osobie, ale jednak tutaj pisze co myśle, a duzo o niej myśle...
Przez pół tygodnia miałem wrażenie, że pisze ze mną od niechcenia i tak z dupy. W pt stwierdziłem, że skoro ona tak do tego podchodzi to ja też nie będę się tak bardzo walczył, żebyśmy pisali. W sobotę nie pisaliśmy wgl, w niedziele sie spytałem czy dzisiaj jest kartkówka i znowu odpisując mi po pół godziny odpowiedziała mi i ja zgodnie z obietnicą daną sobie nie kontynuowałem gadki. Po godzinie napisała do mnie co słychać, odpisałem, że wszystko ma na blogu i nie chce mi sie opowiadać, zwłaszcza że byłem zajęty. Byłem przy tym bardzo szorstki i wiem o tym. Odpisała mi, że ost mnie broniła ale robię sie coraz bardziej dziwny i nie miły, że wszyscy twierdzą że jestem chamski dziwny najmądrzejszy i sie przypierdalam do wszystkiego i że teraz zaczyna to widzieć. Gdy to przeczytałem to takie WTF znowu sie przejałem, nawet wylaczylem komputer. Dalej kontynuowała, że bez kitu jestem najmądrzejszy, po czym napisała że idzie kuć. Po ponad godzinie widzę, że wrzuca zdjęcie na fb i piszę do niej czy możemy dokończyć rozmowę, a ona na to ze zapomniała, ale idzie zaraz spać, więc pogadajmy jtr, stwierdziłem ze najlepiej w sql a ona ze ok... Tak naprawdę normalnie zaczęliśmy pisać i skonczylismy jakąś godzinę pózniej, ale walić. 
Pomyślałem o tym trochę i racja, że wale głupie teksty czasami zwłaszcza na fb, oraz zdarza mi sie przypierdolić do kogoś NA FB... Bardzo zbila mi ta rozmowa i napisałem do kilku osób z zapytaniem  czy naprawdę taki jestem. Na chyba ok 5 osób jedna stwierdziła, że czasami za bardzo chwale sie 5 z jakiegoś przedmiotu i dlatego jestem najmądrzejszy? Wiem, że zapewne to co mi mówili to nie do końca prawda, ale kurde nawet jesli na te 5 osób 3 osobą coś nie pasuje we mnie i mi tego nie powiedzą no to przepraszam, ale to już nie mój problem. No chyba, że gadała na ten temat i ta opinia o mnie jest od naszych kochanych chłopców. Wtedy rozumiem. W większości uważają mnie za idiotę, nie znając mnie nawet w 30%...
Wstałem rano z nastawieniem, że pierdole to. Jestem jaki jestem, mogę pracować nad sobą, ale jak jesli nwm co robię źle? Rozmowa z Niką w sql nie odbyła się, bo szczerze nawet nie miałem ochoty o tym gadać, ona chyba też nie bo okazja była. Stwierdziłem, że ok, mogę ograniczyć moje teksty, na fb sie zamkne prawie całkowicie. Ale do cholery, skąd mam wiedzieć co robię źle... Nwm moze moje myślenie jest błędne...
Mam nadzieje, że Nika zaakceptuje to i zrozumie. Chciałbym, aby nasza znajomość była na dobrym poziomie, ale ostatnio sie zaczynam zastanawiać, czy takie kontakty jak my mamy są dobre... Ponad 3/4 naszych rozmów odbywa sie przez neta, a w sql kilka zdań ze sobą zamienimy... Szał nie sądzicie?

niedziela, 15 grudnia 2013

Coraz bliżej święta!

Od dawna nie miałem tak aktywnej soboty jak wczoraj ;p Nie wrzuciłem wczoraj posta, bo znowu sie łudziłem, ze Nika wrzuci posta jednak sie nie doczekałem. Przestałem już liczyć na nią...
Wstalem wczoraj o 6. W sobotę! Grzech! Byłem w Kościele, wróciłem, kimnąłem się i poszedłem do fryzjera... Jak zwykle za krótko mnie obcieła, ale nie jest źle. Potem poszedłem... pobiegać i następnie na łyżwy. Z łyżew prosto na zakupy świątecznozimowe. Mamy kupione prezenty dla rodziny, a ja w końcu mam normalną kurtkę, a nie przerosniętą. 
Dzisiaj natomiast w łóżku do południa, teraz zgrywam kolędy, a na 15 do Kościoła, gdzie spędze 3 godziny na spotkaniu fq i nauka.
Sb uświadomiłem, że z pewna osobą, z którą także na początku 1 i 2 klasy pisałem (w pierwszej ze względu na bujanie sie w niej) mam dobre kontakty przez całe 4 miesiące! Nowy rekord :D Takie niby nic, ale jednak dla mnie duzo...  W sumie nie tylko z tą osobą z klasy w III klasie sie zblizylem, jest kilka takich osob oprocz niej i Niki. Z laskami, bo moje kontakty z klasową płcią męską nie są fajne. 
Powoli zaczynam czuć święta, w końcu został tylko tydzień szkoły!

piątek, 13 grudnia 2013

Trochę o blogu, o mnie, innym gatunku i socjaliźmie

Jadąc autobusem wymyśliłem fajnego posta, ale nie pamiętam już ;___;
Generalnie jestem wykończony. Polski po wf i następnie angol prywatnie to massakra... Nawet nie zdążyłem po powrocie do domu, przed angolem wziąć szybkiego prysznica... Za to wylałem na sb mnóstwo perfum ojca ;_______; Czuję się taki świeży! Szkoda, że już nie pamiętam tego posta był taki ambitny :/ Jednak zmęczenie i mijające obrazy z okna autobana są świetnym natchnieniem.
Moje problemy z derealizmem nie ustąpiły, lecz jest lepiej odrobinę. Pewnie już nigdy nie będzie normalnie, ale walczę, codziennie walczę, ponieważ widzę rezultaty, już nauczyłem się walczyć. Przedtem podczas "ataku" nie wiedziałem jak reagować. Teraz wiem, że muszę skupić się na przestrzeni, na głębi otaczającego mnie świata, gdyż podczas wzmożonego stanu widzę  jakby w 2d... Trudno mi to wytłumaczyć, jeśli ktoś tego nigdy nie odczuł, czego nie życzę nikomu.
Ostatnio zaczynam żałować, że oddaliłem się od początkowej idei bloga... Kiedyś pisałem o wszystkim co mi przyszło do głowy, a teraz gdy jest Nika i gdy kilka osób wie to już nie to samo. Mimo wszystko staram się redagować posty w nie "pod publikę", ale o niektórych rzeczach nie wypada pisać... No, ale cóż może to i lepiej, w co wątpię.

Na angolu temat zszedł na szympansy i trochę porozkmianiełem... Na przykład m.in. w tym eksperymencie:

widać jak bardzo stworzenia te są inteligentne. Mimo poziomu rozwoju 3letniego dziecka potrafią w tak szybko i dokładnie zapamiętywać. Lecz nie tylko na innych eksperymentach widać jak szybko się uczą np porozumiewania się z człowiekiem za pomocą wskazywania symboli (początek pisma?). Np powiedzieć przez symbole, że w puszcze są jabłka, lub coś w tym stylu. Szympansica Washoe potrafiła używać około 200 pewnych znaków języka migowego. Aby uznać znak za "pewny", musiał zostać zaobserwowany przez 3 różne osoby w 3 niezależnych spontanicznych sytuacjach we właściwym kontekście i odpowiednio użyty. Po dokonaniu takiej obserwacji musiał się powtarzać przez 15 dni z rzędu, aby został dodany do listy potwierdzonych znaków. 
Każdy szympans jest indywidualnością jak człowiek. Jedne uczą się szybciej, są bardziej lub mniej inteligentne lub w mniejszym lub większym stopniu towarzyskie i chętniej przystępują do testów jak ten wyżej, które są dobrowolne. Przyszła mi do głowy myśl, że skoro potrafią w tak szybki sposób uczyć się to może jest to kolejny rozumny gatunek na Ziemi? Może zniszczymy planetę i swój własny gatunek, a to te małpki uratują Ziemię? Jednak nie wydaje się to możliwe, ponieważ w środowisku naturalnym prawie całkowicie wymarły.

W szkole przyszła mi do głowy jeszcze jedna rozkmina. Otóż na kilku przedmiotach omawiamy socjalnizm pod różnym względem, czy to historycznym, gospodarczym, czy hmm bardziej na życiu codziennym. Jako, że jestem dziwnym przypadkiem zacząłem się zastanawiać czy socjalnizm był naprawdę, aż tak złą ideą... Wydaje mi się, że jeśli zostałby on wprowadzony nie poprzez wojnę, lecz w czasie rozkwitu gospodarczego byłby czymś dobrym. Największym problemem w tym systemie jest człowiek, a raczej jego egoizm. W końcu kto by się starał w pracy jeśli nie miałby szansy na wybicie się, kto by współpracował jeśli nie miałby w tym żadnego zysku, zanikłaby konkurencja co osłabiłoby rynki, aczkolwiek zbalansowanie i kontrolowanie przez instytucje gospodarki pozwoliłoby na więcej. Socjalizm w Polszce kojarzy się z biedą, brakiem podstawowych środków do życia... Ale zastanówmy się czemu była taka sytuacja... Otóż świat wyniszczony był przez wojnę i nie było możliwości zapewnienia tych towarów. Jeśli natomiast zostałby wprowadzony w czasie rozkwitu poziom życia byłby równy, ale także wyższy niż w poprzednich "wersjach" socjalizmu. Problem pojawia się także z wprowadzeniem tego. Bo jaki człowiek oddałby wszystkie swoje dobra na rzecz państwa i biedniejszych?

środa, 11 grudnia 2013

Choroba, czy urojenia

Wczoraj Nika miała chęć wrzucić posta, więc ja nie wrzuciłem, dzisiaj tez miała przypływ weny, lecz chciałem jednak podzielić sie moim życiem tzn bardziej odkryciem...

Moze jednak zacznę od tego, że są egzaminki próbne. Ogólnie jak narazie jestem zadowolony. Myśle, ze mi idzie ok ^^ Jtr jeszcze angol. Nie boje sie wyniku czy poziomu ani troszkę, bardziej kompromitacji... 

Wracając do konkretnego tematu posta... Jadąc we wtorek na angola coś mnie tknęło i zacząłem szukać info na temat mojego nie ogarniania rzeczywistości... Wpadłem na trop Derealizacji i Depersonalizacji, w skrócie D/D. Poszleralem trochę o tym i objawy są u mnie identyczne... Do tego nerwica lękowa i napady lęku są normą. Jest już późno i nie chce mi sie rozpisywać na temat samej choroby, więc polecam www.google.pl ;3 W duzym skrócie jest to zaburzenie postrzegania rzeczywistości, realizmu, przestrzeni. Występuje ono zwykle u ludzi w okresie kryzysu wieku średniego. Rzadziej u osób młodszych. Jest to automatyczna obrona organizmu w sytuacji załamania psychicznego, ciągłego stresu, wstrząsu, jak np smierć bliskiej osoby, wojny, drastycznych scen, gwałtu itd. Problem tkwi w moim wieku, oraz że jedyne możliwe przyczyny to stres i lęk... Pierwsze zaburzenia tego typu (raczej Derealizm, niż Depersonalizacja) pojawiły sie u mnie po pierwszym problemie z krążeniem. Wynika z tego, że to wcale nie jest powiązane, a problemy z krążeniem tylko nakrecają moją psychikę. Wracając... Jest to kolejny sposob obrony organizmu, który jest w dzisiejszych czasach wrzodem na dupie niż pomocą... Byc moze dawniej, za czasów siedzenia na drzewie, odcięcie od swiata zewnętrznego było dobrym rozwiązaniem, lecz teraz działa odwrotnie i choroba ta nakręca jeszcze bardziej ten stres i złe odczucia. 
Gdy przeczytałem w autobusie trochę o tym... ulżyło mi... ulżyło mi, że jest to normalne zaburzenie psychiczne, które nie jest moją kwestią indywidualną i że mozna to leczyć. Byłem i jestem szczęśliwy. Paradoksalnie, gdy to przeczytałem zacząłem... normalnie postrzegać swiat! Ten stan utrzymuje sie od wtedy do teraz. Znowu czuje się sobą jak rok temu! 
Z tymi wiesciami zwróciłem sie do mojej wirtualnej, aczkolwiek najbliżej mi osoby jaką jest Nika. Ostudziła ona moje zapały trochę sprowadzając mnie na ziemie. Twierdzi, że to co czytałem jest hardcorowe i że to nie jest to, że w wieku dojrzewania rożne rzeczy dzieją sie z psychiką itd. I ma ona racje. Byc moze chciałem byc chory, byc moze chciałem jakiegoś współczucia, poczucia odrębności od innych, opieki, wsparcia, zainteresowania nawet w tak negatywny sposób. Moze, gdy odnalazłem innych ludzi z tymi objawami przestałem czuć sie wyjątkowy i poprostu "wylaczylem" to w sobie... Sam już nwm.

wtorek, 10 grudnia 2013

Powrót do przeszłości

Dwa lata temu poznałam kogoś kto sfiksował mi mój świat. Długo nie moglam sie od tego oderwac i go naprawić. A teraz sama do tego wrócilam. Co prawda każde nasze powroty były emocjonalne i dla mnie ważne, teraz jest to jednak zwykłe wyrachowanie. Nie wiedziałam, że bedzie tak prosto, że moja osoba może robic na nim takie wrazenie. Po kilku miesiącach bez kontaktu, udało mi się zdobyc jego zaufanie i rozpalić wspomnienia jedną rozmową. Co prawda po tych dwoch latach mogę dopiero pierwszy raz powiedzieć ze go znam. Wiedziałam co pisać i jak pisać. Chciałam to zrobić dla jego dobra, żeby nie skrzywdził pewnej dziewczyny, ktorej nawet nie znam. Czuje, że jest mi obojętny, ale w takim razie po co to zrobiłam?
Mam w głowie mętlik i gule w żóładku. Zaczynam żałować i musze budowac bariere by nie przyszły uczucia.
Bo wiem jaki potrafi wnieść rozpierdol w moje życie. A moze własnie moja podswiadomosc tego potrzebuje, potrzebuje rozpierdolu.
To będzie szósty raz, mam nadzieję, że inny. Pewnie nie lepszy, ale inny.
xoxo Nika

niedziela, 8 grudnia 2013

Przyszłość, Moje własne Ja

Ostatni dzień mignał mi nawet nwm kiedy. Jedyne co wie to to, że zdałem pierwszy egzamin na bierzmowanie :3 Ostro oblewał, ale mi sie udało ^^ Byłem mega szczęśliwy i chyba resztę dnia spędziłem w domu ;p 
Dzisiaj byłem na zakupach spędziłem z 4h w sklepach i w sumie kupiłem tylko buty. Poprostu nienawidzę tych świateł w galerii handlowej... Strasznie boli od nich głowa... Oprócz tego znowu przestałem ogarniać czasu i przestrzeni-czyt. atak. Oprócz tego nic ciekawego nie robiłem. Wpadłem za to przez przypadek na kanał Discovery Science i na którym spędziłem bardzo duzo czasu jak na TV. Fajne programy naukowe o kosmosie i człowieku. Chyba będzie to mój ulubiony program ^^ Obejrzałem tam pierwszy odcinek Cywilizacja Przyszłości czy jakoś tak. Przedstawiał on wizje przyszłości w bardzo naukowy i psychologiczny sposób. Na początku oglądałem z wielkim zafascynowanie, przeszlo mi nawet przez glowe, ze musze dożyć tych czasów, a następnie coraz bardziej wizja ta napelniła mnie grozą... Przeraziło mnie brak człowieczeństwa i naruralnosci w tym wszystkim. Mimo, że telepatia za pomocą urządzenia odczytujacego myśli, sterowanie urządzeniami za pomocą myśli, czy dom dostosywujacy sie do naszych emocji odczytujac je, internet w soczewce, czyli wiedza wszystkich ludzi dostępna za każdym razem gdy o niej pomyślimy moze byc ciekawą rzeczą to jednak perspektywa braku prywatności nawet w głowie, inwigilacja, brak indywidualności, odcięcie sie od rzeczywistości i drugiego człowieka, ramowość oraz oczywista manipulacja chociażby przez super komputery nie jest fajna... Jedyną cząstką człowieczeństwa w takiej sytuacji byłyby wspomnienia (do których pewnie tez by sie dobrali), ale gdzie te wspomnienia zdobyć? Będąc na pól robotem, a na pół w swoim, wirtualnym świecie?
Ostatnio coraz mniej czuje się sobą... Nie mówię tu o udawanie kogoś, ale o to, że nie czuje, że to jest moje miejsce, nie czuje, że idę w jakimkolwiek kierunku, mam wrażenie postępowania schematycznego, intuicznego. Nie czuje sie jak dwa lata temu, jak normalny człowiek, którego umysł jest jednoscią z ciałem, a ciało jednością ze światem. Czuje się jakbym trafił w obce miejsce...

czwartek, 5 grudnia 2013

Nika i ja

W dniu, w którym wrzuciłem ostatniego posta miałem mały zgrzyt z Niką. Miała do mnie żal, że jej nie ufam. Pierwszy raz odkąd piszemy codziennie zakonczylismy rozmowę mimo możliwości pisania... Podczas tej rozmowy sie zestresowałem, a to mi nie sprzyja... Nie mogłem spać. Dzięki temu miałem czas, aby przemyśleć moje życie i odkryłem czemu nie potrafię ufać. Uświadomiłem sb jaki byłem samotny. Nigdy nie ufałem rodzicą, nie miałem prawdziwego przyjaciela i tak naprawdę Nika, z którą na żywo kontakt ogranicza sie do kilku zdań dziennie, za to z którą piszemy o wszystkim jest najbliższą mi osobą w całym życiu. Wiem, że to dziwne, ale taka smutna prawda o samotnym człeku. Nieprzespana noc, jajecznica mojego tatusia na śniadanie, stres i... stres spowodował, że już przed pierwszą lekcją wyladowałem w kiblu z odruchami wymiotnymi... ale nie wymiotowalem Stwierdziłem, że chociaż na I lekcje pójdę. Pierwsza lekcja jako wdż była luźna i koleżaneczka z ławki mnie cały czas próbowała rozbawiać, bo widziała że nie jetem sobą, więc przeżyłem... W trakcie lekcji mi przeszło jakoś ledwo, ale sie udało... Co ciekawe tylko Nika zauważyła, że źle sie czuje i sie spytała co jest... Albo tylko ją interesuje mój los... Odbyłem tego wieczora rozmowę z Wirtualną Niką i sie dogadalismy i razem stwierdziliśmy, że musimy częściej gadać i gdzieś razem wyjść. Także cieszę sie bardzo. Natomiast dzisiejszy dzień minął w miarę nudnawo, lecz stres i moja przypadłość schodzą powoli... Dzisiaj dodatkowo mnie jakieś choróbsko odpadło grrrr... UMIERAM
W sobotę mam egzamin z pytań do bierzmowanie, a od poniedziałku do środy próbne egzaminy! Jej! To wcale nie koliduje! ... 
Próbuje namówić Nike na kolejny post, lecz ona jest w tym momencie w rozsypce psychicznej, więc mam nadzieje, że rozumiecie sami ^^

wtorek, 3 grudnia 2013

Zaufanie, Ukraina

Postów nie było-rutyna i zmęczenie zawsze dobrą wymówką ;)
Chciałbym dzisiaj poruszyć rzecz dziwną u mnie. Jest to coś negatywnego, coś co może wynikać z mojego doświadczenia, może także wynikać z braku pewności siebie, czy niskiej samooceny. Mowa o zaufaniu względem bliźniego. Podczas rozmowy z Niką fajnie udało mi się to uporządkować:
Ufam wszystkim ludziom, przebaczam zawsze jakieś nadciągnięcia, nawet nie chcąc tego, ale jeśli jestem z jakąś osobą blisko, nie potrafię jej zaufać w pełni.
Dobrym przykładem tutaj jest Nika. Mimo, że wiem i chcę jej ufać, nie potrafię. Cały czas wydaje mi się, że wkręca mnie, lub jest w jakiejś konspirze. A jeśli w sql dowiem się od kogoś innego czegoś, że np coś co powiedziała mi niej jest prawdą od razu myślę jaką beke musi mieć z kimś ze mnie. No mniej więcej coś w tym stylu. Po powrocie do domu, gdy wszystko mi wyjaśnia to mija i stwierdzam, że mogę jej ufać. Mam tak średnio kilka razy w tyg, ona nawet pewnie nie jest tego świadoma. Kto wie czemu tak mam, że potrafię ufać obcym, a bliskim nie?
Nika dała mi taką bardzo na pozór prostą radę, która przez mój charakter nie jest łatwa do wprowadzenia:
"Z zaufaniem jest tak, że powinieneś do każdego zawsze startować ze stu procent, bo dlaczego mamy komuś nie ufać? ale jeźli zrobi nam jakieś gówno to z zaufania zostaje już tylko 80 procent, a jak ktoś dojdzie do zera to musi bardzo ciężko pracować żeby je odbudować, ale jeśli ktoś nie wyrządził nam nic złego to dlaczego mamy nie ufać? ze względu na wcześniejsze doświadczenia? Bez sensu, kaźdy jest inny, a przez brak zaufania można też wiele stracić"
I myślę, że to będzie dobre podsumowanie.

Wczoraj odbyłem jeszcze ciekawą z rozmowę wynikłą z niczego naprawdę, gdyż na zasadzie:
-Blablabla
-Db nie chcę o tym gadać
-To daj nowy temat
-nwm
-To porozmawiajmy o polityce wewnętrznej Bangoku
Czyli temat z dupy i nie myślałem, że się rozwinie, a rozwinął się i z osobą z którą bym się nie spodziewał miałem rozmowę na temat Polski, narodu, Ukrainy, wojny i wgl. Myślę, że ten temat zostawię, to nie czas na to. Aczkolwiek chciałbym poruszyć temat Ukrainy. Naprawdę szanuje Ukraińców za to, że potrafią walczyć, potrafią walczyć o swój naród, walczyć z politykami i z wpływami Rosji. Polska też powinna się już obudzić i walczyć z tym burdelem w sejmie. Patrząc ta taki NARÓD jak Ukraina mam nadzieję, że ludzie nauczą się walczyć o dobro swoje, swoich dzieci i całego narodu...
Oprócz tego dzisiaj cały dzień chodzi mi po głowie ta pieśń: ;D