Moze jednak zacznę od tego, że są egzaminki próbne. Ogólnie jak narazie jestem zadowolony. Myśle, ze mi idzie ok ^^ Jtr jeszcze angol. Nie boje sie wyniku czy poziomu ani troszkę, bardziej kompromitacji...
Wracając do konkretnego tematu posta... Jadąc we wtorek na angola coś mnie tknęło i zacząłem szukać info na temat mojego nie ogarniania rzeczywistości... Wpadłem na trop Derealizacji i Depersonalizacji, w skrócie D/D. Poszleralem trochę o tym i objawy są u mnie identyczne... Do tego nerwica lękowa i napady lęku są normą. Jest już późno i nie chce mi sie rozpisywać na temat samej choroby, więc polecam www.google.pl ;3 W duzym skrócie jest to zaburzenie postrzegania rzeczywistości, realizmu, przestrzeni. Występuje ono zwykle u ludzi w okresie kryzysu wieku średniego. Rzadziej u osób młodszych. Jest to automatyczna obrona organizmu w sytuacji załamania psychicznego, ciągłego stresu, wstrząsu, jak np smierć bliskiej osoby, wojny, drastycznych scen, gwałtu itd. Problem tkwi w moim wieku, oraz że jedyne możliwe przyczyny to stres i lęk... Pierwsze zaburzenia tego typu (raczej Derealizm, niż Depersonalizacja) pojawiły sie u mnie po pierwszym problemie z krążeniem. Wynika z tego, że to wcale nie jest powiązane, a problemy z krążeniem tylko nakrecają moją psychikę. Wracając... Jest to kolejny sposob obrony organizmu, który jest w dzisiejszych czasach wrzodem na dupie niż pomocą... Byc moze dawniej, za czasów siedzenia na drzewie, odcięcie od swiata zewnętrznego było dobrym rozwiązaniem, lecz teraz działa odwrotnie i choroba ta nakręca jeszcze bardziej ten stres i złe odczucia.
Gdy przeczytałem w autobusie trochę o tym... ulżyło mi... ulżyło mi, że jest to normalne zaburzenie psychiczne, które nie jest moją kwestią indywidualną i że mozna to leczyć. Byłem i jestem szczęśliwy. Paradoksalnie, gdy to przeczytałem zacząłem... normalnie postrzegać swiat! Ten stan utrzymuje sie od wtedy do teraz. Znowu czuje się sobą jak rok temu!
Z tymi wiesciami zwróciłem sie do mojej wirtualnej, aczkolwiek najbliżej mi osoby jaką jest Nika. Ostudziła ona moje zapały trochę sprowadzając mnie na ziemie. Twierdzi, że to co czytałem jest hardcorowe i że to nie jest to, że w wieku dojrzewania rożne rzeczy dzieją sie z psychiką itd. I ma ona racje. Byc moze chciałem byc chory, byc moze chciałem jakiegoś współczucia, poczucia odrębności od innych, opieki, wsparcia, zainteresowania nawet w tak negatywny sposób. Moze, gdy odnalazłem innych ludzi z tymi objawami przestałem czuć sie wyjątkowy i poprostu "wylaczylem" to w sobie... Sam już nwm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz