Generalnie jestem wykończony. Polski po wf i następnie angol prywatnie to massakra... Nawet nie zdążyłem po powrocie do domu, przed angolem wziąć szybkiego prysznica... Za to wylałem na sb mnóstwo perfum ojca ;_______; Czuję się taki świeży! Szkoda, że już nie pamiętam tego posta był taki ambitny :/ Jednak zmęczenie i mijające obrazy z okna autobana są świetnym natchnieniem.
Moje problemy z derealizmem nie ustąpiły, lecz jest lepiej odrobinę. Pewnie już nigdy nie będzie normalnie, ale walczę, codziennie walczę, ponieważ widzę rezultaty, już nauczyłem się walczyć. Przedtem podczas "ataku" nie wiedziałem jak reagować. Teraz wiem, że muszę skupić się na przestrzeni, na głębi otaczającego mnie świata, gdyż podczas wzmożonego stanu widzę jakby w 2d... Trudno mi to wytłumaczyć, jeśli ktoś tego nigdy nie odczuł, czego nie życzę nikomu.
Ostatnio zaczynam żałować, że oddaliłem się od początkowej idei bloga... Kiedyś pisałem o wszystkim co mi przyszło do głowy, a teraz gdy jest Nika i gdy kilka osób wie to już nie to samo. Mimo wszystko staram się redagować posty w nie "pod publikę", ale o niektórych rzeczach nie wypada pisać... No, ale cóż może to i lepiej, w co wątpię.
Na angolu temat zszedł na szympansy i trochę porozkmianiełem... Na przykład m.in. w tym eksperymencie:
widać jak bardzo stworzenia te są inteligentne. Mimo poziomu rozwoju 3letniego dziecka potrafią w tak szybko i dokładnie zapamiętywać. Lecz nie tylko na innych eksperymentach widać jak szybko się uczą np porozumiewania się z człowiekiem za pomocą wskazywania symboli (początek pisma?). Np powiedzieć przez symbole, że w puszcze są jabłka, lub coś w tym stylu. Szympansica Washoe potrafiła używać około 200 pewnych znaków języka migowego. Aby uznać znak za "pewny", musiał zostać zaobserwowany przez 3 różne osoby w 3 niezależnych spontanicznych sytuacjach we właściwym kontekście i odpowiednio użyty. Po dokonaniu takiej obserwacji musiał się powtarzać przez 15 dni z rzędu, aby został dodany do listy potwierdzonych znaków.
Każdy szympans jest indywidualnością jak człowiek. Jedne uczą się szybciej, są bardziej lub mniej inteligentne lub w mniejszym lub większym stopniu towarzyskie i chętniej przystępują do testów jak ten wyżej, które są dobrowolne. Przyszła mi do głowy myśl, że skoro potrafią w tak szybki sposób uczyć się to może jest to kolejny rozumny gatunek na Ziemi? Może zniszczymy planetę i swój własny gatunek, a to te małpki uratują Ziemię? Jednak nie wydaje się to możliwe, ponieważ w środowisku naturalnym prawie całkowicie wymarły.
W szkole przyszła mi do głowy jeszcze jedna rozkmina. Otóż na kilku przedmiotach omawiamy socjalnizm pod różnym względem, czy to historycznym, gospodarczym, czy hmm bardziej na życiu codziennym. Jako, że jestem dziwnym przypadkiem zacząłem się zastanawiać czy socjalnizm był naprawdę, aż tak złą ideą... Wydaje mi się, że jeśli zostałby on wprowadzony nie poprzez wojnę, lecz w czasie rozkwitu gospodarczego byłby czymś dobrym. Największym problemem w tym systemie jest człowiek, a raczej jego egoizm. W końcu kto by się starał w pracy jeśli nie miałby szansy na wybicie się, kto by współpracował jeśli nie miałby w tym żadnego zysku, zanikłaby konkurencja co osłabiłoby rynki, aczkolwiek zbalansowanie i kontrolowanie przez instytucje gospodarki pozwoliłoby na więcej. Socjalizm w Polszce kojarzy się z biedą, brakiem podstawowych środków do życia... Ale zastanówmy się czemu była taka sytuacja... Otóż świat wyniszczony był przez wojnę i nie było możliwości zapewnienia tych towarów. Jeśli natomiast zostałby wprowadzony w czasie rozkwitu poziom życia byłby równy, ale także wyższy niż w poprzednich "wersjach" socjalizmu. Problem pojawia się także z wprowadzeniem tego. Bo jaki człowiek oddałby wszystkie swoje dobra na rzecz państwa i biedniejszych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz