Mjuzik

sobota, 30 sierpnia 2014

Skyway Festival, Mangowy meet

Wczoraj jednak dałem się namówić na Skyway. I bardzo się z tego cieszę. Słaby humor minął, poprawili mi go znajomi  i mimo, że mało widzieliśmy z tego festiwalu, ponieważ ogromne tłumy spowodowały, że aby się nie zgubić musieliśmy iść za ręce. (Nienawidzę ludzi...) Największe przeżycia dostarczyły mi jaskrawe światła samochodów i radiowozów na przystanku, przy zgaszonych latarniach... Myślałem, że oszaleję...
 Dzisiaj wybrałem się na japoński meet zastępujący odwołany Omakai (konwent kultury azjatyckiej). I było baaardzo fajnie. Mimo, że mój kompan nie był zbyt pozytywnie nastawiony i ani trochę nie ogarnia tych tematów (Zmusiłem go do pójścia ze mną >:3) poznałem kilku ciekawych ludzi z mojej okolicy i generalnie super. Kilka zdjęć:





A tu moje nieudolne próby zrobienia poniacza z plasteliny ;_;

piątek, 29 sierpnia 2014

Zbliżamy się do nieuniknionego końca.

Wczoraj plany mi się trochę posypały. 2 osoby odwołały spotkanie, jedyne co udało mi się załatwić to zamówić nową wersalkę do pokoju. Od wczorajszego wieczoru mam mega zbicie. Taki trochę dołek, którego dawno nie było. Trochę z samotności, trochę z racji tego, że sam nie potrafię pocieszyć bliskiej mi osoby. Zostałem dzisiaj zmuszony, aby wstać wcześniej i iść na miasto odebrać swoją pożyczoną w roku szkolnym mangę. Przy okazji spotkałem kilka osób, w tym Nikę. Nawet nie powiedziałem cześć i zmyłem się przy pierwszej lepszej okazji. Wróciłem do pustego domu i położyłem się. Leżałem z zamkniętymi oczami słuchając gównianej muzyki tak głośno, aby żaden inny dźwięk nie przedostał się z zewnątrz. Trwało to godzinę, aż nie wrócili moi rodzice. Poszedłem do siebie i nie mam na dzisiaj planów. Miałem iść dzisiaj na Bella Skyway Festival - festiwal światła organizowany w Toruniu, ale nie wiem czy mam nastrój.

środa, 27 sierpnia 2014

Raport z 2 dni.

Wczoraj odbyło się drugie spotkanie klasowe. Byłem negatywnie nastawiony i znowu miałem nieuzasadniony atak lęku i mdłości... Szedłem trochę z boku, nie lubię rozmawiać w drodze z większą liczbą ludzi. Gdy mi przeszło nawet po drodze porozmawiałem z kilkoma osobami. Na początku chodziliśmy bez celu, gdyż nie mogliśmy ustalić co robimy. Następnie po szlugi. Teoretycznie nikt nie pali, a jak coś do czego to wszyscy, oprócz mnie i jednej osoby. Nie palę i palić nie będę. Moi rodzice i siostra palą, więc i tak jestem już przeżarty tym gównem. Następnie zrzuta na piwko. Poszliśmy do dużego parku, połączonego z laskiem, niedaleko mojego domu i tam wypiliśmy, a ja nawet pogadałem z ludźmi i generalnie spoczgo. Ogólnie dużo chodziliśmy. Nie będę chyba opisywał ludzi, bo to nie ma sensu. Myślę, że w miarę pozytywna klasa, chociaż nadal jestem nastawiony pesymistycznie.
Natomiast dzisiaj miałem w planach popolować na książki. Gdy zakupiłem większość spotkałem koleżankę z byłej klasy, z którą trochę się zżyłem pod koniec gimu. Zgarnęła mnie i skończyło się na tym, że byłem z nią i innymi laskami na zakupach, na sesji zdjęciowej i w domu jednej z nich... Gdy już się od nich uwolniłem zaszedłem do kina, aby zaspokoić potrzeby fizjologiczne (tak bardzo darmowy wc [*]) i gdy wychodziłem rozpętała się ulewa, więc przycupnąłem na przystanku. Kiedy trochę się uspokoiło udałem się do Maka, aby zjeść coś, bo nic wcześniej nie jadłem.. Tam spotkałem kolejną grupkę znajomych i dosiadłem się i znowu pogawędki i odprowadziłem je. Wtedy już prosto do domu. Chomic tak bardzo towarzyski... Czemu dopiero w ostatni tydzień wakacji ludzie chcą ciągle mnie na coś namawiają. Już mnie nogi bolą, drugi dzień z rzędu. To nie jest normalne przy moim stopniu bycia towarzyskim. A jutro szykuje się kolejny zalatany dzień. Ehh...

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Powrót do Kościoła?

Jak wiecie ostatnio u mnie słabo z wiarą, a raczej z czynieniem zgodnie z nią. Poszedłem wczoraj do Kościoła z zamiarem wyspowiadania się. Pierwszy raz zawahałem się i ostatecznie nie podszedłem do konfesjonału. Mimo, że 3 miesiące to nie jest bardzo długi okres czasu poczułem, że muszę się lepiej przygotować mentalnie... Serce podpowiedziało mi, że jeszcze nie czas, a przecież serca powinno się słuchać. Chce się wyspowiadać z rzeczy, z których jeszcze nigdy się nie spowiadałem. Z rzeczy, o których mówiłem tylko ogólnie, aby uniknąć pytań księdza, a także z rzeczy, którą uważałem za normalną. Wmawiałem sobie, że nie jest to grzech, ponieważ tak było wygodniej. Jednak ostatnio pierwszy raz chwyciło mnie w tej sprawie sumienie.

sobota, 23 sierpnia 2014

Indywidualista; Włóczęga.

Już jakiś czas temu robiłem sobie test osobowości na podstawie Enneagramu. Jest to nauka próbująca scharakteryzować dane typy osobowości. Enneagram przedstawiony jest za pomocą okręgu:

Jak widzicie wyróżnia się 9 typów, oprócz tego na każdy typ może oddziaływać sąsiedni. Posiadać kilka jego cech. Mówi się na to skrzydło. Na przykład 1 ze skrzydłem 2 jest to 1w2 oznacza to, że człowiek z osobowością typu 1 nabył w trakcie życia (Zazwyczaj od innych ludzi, doświadczeń.) cechy osobowości typu 2. Oprócz tego pojawiają się zmienne, np. stan w którym się znajdujemy (stres, relaks), nasza psychika może być też zdrowa, lub przeciwnie (Wiecie o co chodzi; każdy ma załamki, lub złe passy wtedy mówi się o niezdrowej np jedynce). Na podstawie tych zmiennych nasza jedynka przyjmuje pozytywne lub negatywne cechy swojego skrzydła (W wypadku braku skrzydła uwidaczniają się tylko cechy własne.), oraz podobnie cechy połączeń jak na obrazku obok np 1 z 7 i 4. Występują także podwójne skrzydła i inne podtypy, ale jest to obszerny temat, który trzeba zgłębiać dłużej. W końcu Enneagram jest dziedziną psychologii.
Aby zdiagnozować siebie polecam test na tej stronie: Enneagram.

Wracając do tematu. Powtórzyłem sobie ten test i wyszło mi to samo, czyli 4 (indywidualista), ze skrzydłem 5 (obserwator). "Włóczęga", czyli 4w5. Czytając opis 4, oraz skrzydła 5, miałem wrażenie, że ktoś napisał to znając mnie... Zgadza się jakoś troszkę ponad 4/5 treści. Nie został pominięty stres, własny świat, wyobraźnia, dopowiadanie sobie problemów... Wszystko zostało zapisane... Oto opis mojej osobowości:
(Polecam do poczytania przed snem, trochę długie ;)


Czwórki należą do ludzi, którzy żyją głównie we własnej wyobraźni i własnych uczuciach. Mogą być artystycznie uzdolnieni, przejrzyści i inspirujący, lub też mogą być narzekający, wywyższający się i negatywnie nastawieni.
Tak jak jedynki, czwórki porównują rzeczywistość z tym co mogłoby się zdarzyć. Podczas gdy jedynki mają zwyczaj do wyszukiwania własnych niedoskonałości, próbując je poprawić, czwórki często odwracają się od rzeczywistości i żyją we własnym świecie wyobraźni, uczuć i nastrojów. Czwórki często są również mylone z piątkami, zwłaszcza tymi, które uważają, że posiadają silne uczucia nie identyfikując się z ekstremalnym, pozbawionym uczuć wizerunkiem piątek. Jednakże piątki, w przeciwieństwie do czwórek, odczuwają dyskomfort gdy przychodzi wyrażać im ich własne odczucia, podczas gdy czwórki mają skłonność do samoodkrywania się przed innymi i czują się pewnie opisując swoje emocje. Czwórki razem z dwójkami i trójkami, dążą do utworzenia próżnego i mylnego wizerunku o sobie, choć mogą paradoksalnie ukazywać zupełnie coś przeciwnego.
Czwórki identyfikują się często z wizerunkiem niepełnowartościowej osoby, zwłaszcza gdy nadaje im to cech unikalności i wyjątkowości. Czwórka może dla przykładu opłakiwać swoją niemożność osiągnięcia sukcesu każdego dnia, ale to narzekanie niesie delikatne odczucie przechwalania się tym. Czwórki mogą posiadać własne odczucia, że są tragicznymi romantykami, ale również mogą odczuwać poczucie traktowania się jako osoby bardzo wyjątkowej.

Zdrowe czwórki mają skłonność do bycia idealistami, posiadać dobry smak i doceniać wartość piękna. Patrzą na rzeczywistość poprzez pryzmat subiektywności i są dobrzy w myśleniu metaforycznym. Zdolność czwórek do widzenia rzeczy jako symbole, jest poszerzona przez ich głęboką emocjonalność. Samo wyrażanie się i dążenie do samo-poznania się to są wysokie priorytety u ludzi z tym typem. Czwórka wkraczając w nową sytuację, może dostrzec coś co dotknie ich duchowo, co z kolei pobudzi ich uczucia, co z kolei przywoła wspomnienia zapachu, smaku, odczuć itd. Nastroje czwórek i ich odczucia współgrają ze sobą niczym farba wodna w deszczu, tworząc jak w kalejdoskopie, obrazy i wyrażające się w reakcji na najmniejsze doznania.
Zdrowe czwórki przeobrażają przykrości w coś bardziej znaczącego, poprzez kreatywną pracę wszelkiego rodzaju. Czwórki są uzdolnione w wyrażaniu odczuć i mogą być świetnymi nauczycielami i psychoterapeutami. Mogą być również przyjaciółmi pełnymi wpółczucia, zdolnymi do zrozumienia problemów innych. Z powodu siły swojej wyobraźni, ludzie tego typu są często opisywani jako artyści. Wiele spełnionych artystów światowych to czwórki i prawie wszyscy ludzie z tym stylem potrzebują lub znajdują kreatywne ujście.

Gdy czwórki są mniej zdrowe, skupiają się na tym co nieuniknione lub czego brakuje w ich życiu. Stają się negatywnie nastawieni i krytyczni, znajdując problem w każdej sytuacji w której się znajdują. Zwracają się wtedy do swojego wnętrza i używając wyobraźni wspominają inne miejsca i inne czasy. Czwórki często żyją przeszłością lub przyszłością, jakąkolwiek byleby by była bardziej zadowalająca niż teraźniejszość. Czwórki często zazdroszczą wszystkiego czego nie posiadają, wyolbrzymiając znaczenie powiedzenia "trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie". Potrzeba bycia dostrzeganym jako ktoś wyjątkowy, może również być bardziej widoczne. Czwórki są blisko związane ze swoimi uczuciami, ale gdy są nie zdrowe, przeobrażają swoje uczucia w melodramat. Mogą być pełne rozpaczy i nostalgii, domagając się rozpoznania i odrzucając wszystko co mogą dobrego otrzymać od przyjaciół. Mogą także wytworzyć aurę współzawodnictwa i mściwości, nie mogąc się cieszyć swoimi sukcesami bez odbierania przyjemności innym. Niezdrowa czwórka może być bardzo markotna i nadwrażliwa. Wyniesione na powierzchnię poczucie swojej unikalności, może im dać poczucie bezkarności w złym zachowywaniu się, będąc egoistyczną i nieodpowiedzialną. Czwórki w tym stadium, skłaniają się ku odczuciom winy, wstydu, melancholii, zazdrości i bycia bezwartościowym.

Bardzo nie zdrowe czwórki mogą być otwarcie masohistyczne i przesadne w swoim samo poniżaniu się. Życie samo-niszczącego się artysty odzwierciedla ten typ scenariusza. Na tym etapie czwórka może stać się zupełnie nieosiągalna. Zmagając się z wyczerpującym poczuciem bezsilności, pogrążają się w chorobliwy samo-wstręt lub depresję samobójczą. Postrzegają swoją odmienność w całkowicie odmiennych określeniach skazując siebie na kompletne odosobnienie. Potrzeba ukarania siebie i innych jest również bardzo silna i zdecydowana.

Skrzydło 5, daje czwórce introwertyczne zachowanie, odsuwanie się od innych, złożoną osobowość. Ta czwórka może być intelektualistką ale posiada wyjątkową głębię uczuć. Jest otwarta na duchowe i estetycznie doznania. Znajduje wiele znaczeń dla prawie wszystkich zdarzeń. Może posiadać silną potrzebę i umiejętność aby realizować się artystycznie. Samotnik, wygląda tajemniczo i jest trudna do "rozszyfrowania". Do świata zewnętrznego podchodzi z rezerwą, ale wewnętrznie bardzo go przeżywa. Gdy się w końcu otwiera, to bardzo gwałtownie i całkowicie, bez żadnych oporów.
W stresie, 4w5 bardzo łatwo popada w alienację i depresję. Wiele czwórek z tym skrzydłem ma odczucie zupełnej inności, jakby pochodziły z innej planety. Narzeka na swój obecny los, wspomina i przeżywa wiele razy zdarzenia z przeszłości. Dość często ma posębne oblicze, odsuwa się od innych z uczuciem zawiedzenia lub poczuciem wstydu. Żyje we własnym świecie bólu i straty. Może mieć bardzo chorą duszę, wyobrażać sobie i interesować się własną śmiercią.

czwartek, 21 sierpnia 2014

~Kotori

Dzisiejszy post w całości poświęcony będzie bardzo ciekawej osóbce, o której często ostatnio piszę (Między innymi tu Plany wyjazdowe impulsywna reakcja i sarna.). Z tego powodu od dziś na blogu będę nazywał ją Kotori.
Wczoraj obudził mnie spam od właśnie tej osóbki, abym wyszedł na miasto. Całkowicie nie spodziewanie musiałem się zerwać i ogarnąć. Rodzice zauważywszy, że wstałem tak wcześnie jak na moje zwyczaje (9 rano) zaczęli się dopytywać czemu tak nagle i czy idę się spotkać z moją dziewczyną... Oczywiście jak to oni "milion pytań do"... Już nawet skłamałem co do płci osoby, z którą się spotykam, aby mieć święty spokój. Wróciłem do domu śmierdzący piwem (Nie spożytym alkoholem... To tylko moje przemoczone ubranie...) i ze sporymi ubytkami na zdrowiu psychicznym...  Spędziłem z nią kilka godzin wśród śmiechów i jak zawsze mega pozytywnie. Wieczorem poznałem bardziej jej drugą twarz. 
Druga twarz jest wręcz przeciwieństwem tej wesołej, uśmiechniętej, pobudzonej Kotori, z którą spędzałem czas. Ta twarz jest ponura, pesymistyczna, lekko pogubiona, skrzywdzona przez wiele nędznych pijawek, jednak nadal kochająca innych, nawet wrogów, bardziej niż siebie samą. Starając ją pocieszyć przypomniały mi się moje załamania, depresje, jeszcze za czasów Niki, znowu łzy napłynęły mi do oczu. Muszę dziękować Bogu, za to, że już kilka miesięcy nie miałem podobnego stanu. Cały czas zastanawiam się jak mogę jej pomóc, jak udało mi się wyjść z tego dołka. Może to by pomogło, z drugiej strony moje problemy przy tych to drobnostka. 
Jedno jest pewne. Zawdzięczam Kotori naprawdę dużo. Nie jest tego świadoma, jednak mocno wpływa na moje życie i na to jak postrzegam świat. W końcu czuję się choć trochę potrzebny, nie myślę, że to wszystko jest bezsensowne... Mam nadzieję, że ta znajomość przetrwa jak najdłużej.

środa, 20 sierpnia 2014

Podsumowanie wyjazdu.....

Postanowiłem, że nie warto podsumowywać każdego dnia... Miało miejsce kilka ciekawych zdarzeń, ale serio nie chce mi się tego opisywać :/ Nie obyło się także bez spiny między nami. Dostrzegłem, że moja rodzina jest strasznie uparta. Każdy na inny sposób. Mój ojciec uparty przy swoich poglądach, czy raczej przy swoim zdaniu, jeśli coś postanowi to tak musi być, mama uparta altruistka, siostra uparta i egoistyczna imprezowiczka (Moje przeciwieństwo.). Natomiast moja upartość jest bardziej skomplikowana i bardzo częstość działa na moją niekorzyść. Jeżeli ktoś powie mi, że mam zrobić coś, zrobię coś innego, jeżeli wszyscy idą drogą A, ja pójdę drogą B nawet jeżeli będzie trudniejsza, jeżeli planuje coś zrobić i ktoś chwilę wcześniej doradzi mi, żebym to zrobił zrobię coś innego... Dlaczego? Nie wiem. Mam tak od zawsze, taka moja przypadłość...

wtorek, 19 sierpnia 2014

Gomenasai!

Muszę was ogromnie przeprosić za nie spełnienie obietnicy z poprzedniego posta. Ale miałem problemy z internetem, a wiecie jak to jest na wakacjach. Nie ma się ochoty na robienie rutynowych czynności. Za mną ciężka podróż.... Dlatego podsumuję wyprawę jutro. Obiecuje!

czwartek, 14 sierpnia 2014

Kolejny nudny post.

Wczoraj nie było posta, ponieważ ten dzień jeszcze się dla mnie nie skończył. Zgodnie z planem wyruszyliśmy o 3 w nocy. Spałem 2h między 19, a 21 i rozpiera mnie energia. Dla mnie nowy dzień zacznie się, gdy dojadę, dlatego wrzucę wieczorem jeszcze jednego posta.
Dzisiejszy dzień minął pod znakiem przygotowań do wyjazdu i w sumie nic ciekawego się nie działo. Jestem w niezbyt dogodnej sytuacji, więc nie wymyślę żadnego ciekawego tematu... Boże, jaki ten blog nudny ostatnio...

środa, 13 sierpnia 2014

Trochę o konfliktach. ~Nie warto czytać.

Pierwszy dzień po tym jak obiecałem, że będę wrzucał posty codziennie prawie zapomniałem >.>
Dzisiejszy dzień względnie nudnawy. Wstałem późno, jak cała rodzinka, pomogłem tacie przy samochodzie, pohandlowałem książkami i wróciłem, aby znowu ogłupiać się TV i komputerem. Absolutnie nic ciekawego.
Dostałem dzisiaj pytanie na asku nad którym trochę się rozpisałem, zrobiłem to z ochotą i bardzo szybko zebrałem myśli. Może jednak jest nadzieja, że wena i kreatywność wrócą. Oto to pytanie i odpowiedź:

- Konflikty są potrzebne czy zbędne?‎  ~M______ ѯ (Taka tam cenzura xD)
 - Konflikty są nieuniknione. Taka natura ludzka, każdy ma swoje racje, poglądy, mamy zakodowane w mózgu, aby podważać wszystko co jest nam podane na tacy. Stąd konflikty w rodzinie, a także występowanie poszczególnych epok i trendów. Każda rodzina ma swoje wartości przekazywane (i podważane) od pokoleń - tutaj występują konflikty między młodymi ludźmi, na tle innych wartości i kultury. Dalej występują konflikty pomiędzy danymi środowiskami, kulturami, religiami, narodami, państwami itd. Stąd duże wojny na świecie. 
Czy są zbędne? Nie zgodzę się. Konflikty, jak nic napędzają postęp i rozwój cywilizacji, a także niekiedy wzmocnienie wartości i uczuć. (~Brak konfliktów w ostatnim czasie doprowadził do znieczulicy i zaniku wartości.) Należy pamiętać, że wojny są także sposobem selekcji naturalnej, która w ostatnich czasach jest nam bardzo potrzebna.


 

wtorek, 12 sierpnia 2014

Plany wyjazdowe, impulsywna reakcja i sarna.

Dzisiejszy dzień minął bardzo szybko. Myślę, że w dzisiejszym poście streszczę go iiiii tyle...
Wstałem dzisiaj bardzo wcześnie o 8.... do 9 przeleżałem... Uwierzcie to dla mnie ogromny wyczyn. Szybki prysznic, no i ogarnięcie siebie. Gdy wychodziłem spod prysznica przyszła stara koleżanka mojej mamy, więc śniadanie zjadłem w ich towarzystwie. Oczywiście nie obyło się bez tekstów w stylu: "Ale urosłeś, ale schudłeś, wykapany tatuś"... W tym momencie zmieniły się plany odnośnie wyjazdu, tak samo jak wielokrotnie w ciągu dnia. Na 11 byłem umówiony z koleżanką, aby opchnąć jej moje stare podręczniki. Ostatnio zdarza mi się o niej pisać dość często. Jest to laska od Satanizmie, która wie o blogu. Wcześniej się nie widzieliśmy... tzn ja widziałem ją w szkole, ale nie rozmawialiśmy. Bardzo obawiałem się ciszy i blokady z mojej winy jak w wypadku wielu osób, chociażby Niki. Jednak wręcz odwrotnie zamiast być jak zawsze  apetyczny i cichy wobec obcych byłem bardzo rozbudzony i gadatliwy (wrecz przerazliwie jak na mnie), było zabawnie i wróciłem z chwilowym bólem gardła (... biedny nerd nie miał się do kogo odezwać w wakacje xD). Pozytywnie. Chodziliśmy w kółko przez jakieś 2h, a następną godzinę przesiedzieliśmy na ławce. Mega pozytywnie. Dosłownie kilka minut po pożegnaniu zadzwoniła do mnie mama z informacją, że dużo mnie ominęło... Po drodze jeszcze spotkałem siostrę, która mi ze szczegółami opowiedziała tą historię. Otóż, moja siostra pożyczyła od ojca samochód, aby pojechać z koleżanką nad jezioro. W drodze, przy prędkości +/- 35 km/h wyskoczyła z jakiegoś podwórza sarna... Skasowała reflektor, wgniotła maskę i o włos nie uszkodziła chłodnicy... Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale odpadł wyjazd na wakacje autem. Następnie musiałem dobić jeszcze jednego handlu książkami, oraz szukałem noclegu. Ostatecznie zarezerwowaliśmy pokój 15-19 sierpnia, jedziemy autokarem, czyli zgodnie z pierwszą wersją. Reszta dnia to noł-lajfienie, jedzenie i różne takie. Ahhh i jeszcze jedno. Otóż osóbka, z którą dzisiaj się spotkałem wrzuciła na fb screena, na którym ją stalkuje, potem jeszcze wymienilismy sie kilkoma. Oczywiście moi dawni koledzy z klasy zbystrzyli, że zmieniłem trochę znajomych. Cytacik: "Ej, Chomias a co ty taki metal jesteś ?"... Być może trochę przesadziłem z reakcją zwłaszcza, że jest to osoba, która ostatnio u mnie bardzo plusowała, ale nie wytrzymałem i trochę mu wytknąłem. Podsycił mnie jeszcze fakt, że praktycznie zacytował tekst kolesia z klasy (widocznie bardziej bystrego, że szybciej zauważył z kim się zadaje), który należał typowo do tej bandy z mojej byłej klasy i mówił to bardzo ironicznie i szorstko. Dlatego tak odebrałem powyższy cytat...

Zbliża się mój wyjazd i mam ambitny plan, aby wrzucać posty codziennie przed jak i w trakcie wyjazdu.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Ciężka praca i wodze fantazji.

A więc już pewne. W nocy z czwartku na piątek wyjeżdżam nad morze do Władysławowa. Jedziemy autokarem, dojeżdżamy tam i szukamy zakwaterowania, gdyż jedziemy na spontanie, bez wcześniejszego załatwiania.
Wczoraj byłem na działce i zauważyłem u siebie pewną rzecz. Otóż trudno zmotywować mnie do czegokolwiek, ale jak już zacznę to trudno mnie zatrzymać. To chyba dobrze. Stwierdziłem, że lubię kopać... I nosić drewno... Może to dziwne, ale mam przy tym radoche^^ Dzisiaj byłem nad jeziorem... I właśnie sobie przypomniałem, że znowu nie byłem w kościele.... A obiecałem sobie, że będę chodził :/ Zmotywowała mnie do tego przemowa Niki, do której ostatnio napisałem. Myślałem, że jej nawrócenie, o którym pisała w ostatnim poście będzie chwilowa, a jednak pozytywnie zaskoczyła mnie jadąc na wakacyjne rekolekcje.
Otrzymałem pytanie na asku "Jakie okulary najbardziej Ci się podobają?". Pytanie trochę z dupy,  ale pogrzebałem trochę w necie i znalazłem takie cudeńko:
Poczytałem chwile o tym i jestem zaskoczony, że taka technologia juz istnieje... I działa całkiem dobrze mimo wersji beta i braku aplikacji. Taki smartfon w okularach. Ponieważ wcześniej oglądałem anime osadzone w futurystycznym świecie rozmarzyłem się na temat technologii. Popuściłem trochę wodze fantazji i teraz leżę na balkonie i oglądam zakłócenia na wirtualnej sferze, zwane tutaj burzą...

ps. Oczywiście burza jest dzisiaj, kiedy występuje zjawisko zwane "mega księżycem"...

środa, 6 sierpnia 2014

Strach, obawy, ból i cierpienie

Przepraszam was bardzo za brak postów, ale całkowicie straciłem motywację, wenę i ogólnie chęć do wszystkiego. Obiecuję poprawę! Kiedyś...
W sumie nic ciekawego, a raczej nowego się nie dzieje u mnie. Ciągle ta sama historia, jak przez całe wakacje. Jedynym co się zmieniło jest to, że zaczynam rozmyślać o przeszłości... o pewnych osobach, problemach, straconych szansach. Zacząłem obawiać się przeszłości... Tego, że moje marzenie spokojnego życia z własną rodziną nie spełni się... Że będę samotny... nieudacznikiem... Że niczego nie osiągnę w życiu... nie znajdę osoby dla siebie... nie dopasuję się do świata...
Odkryłem dlaczego mam nadzieję, że wybuchnie wojna... Bombardowany przez gry i internet wydaje mi się szary, nudny... W ten sposób coś by się działo w świecie, a on upodobniłby się do... gier. Brzmię jak jebany nerd i no-life... A przecież nim nie jestem... prawda? ...

 Dzisiaj w końcu się zmotywowałem do ćwiczenia rysunku... Nic się nie zmieniło... Nadal nie umiem rysować >.<

piątek, 1 sierpnia 2014

Moje miejsce

Chciałem dzisiaj podzielić się z wami moim miejscem... Moim małym... głośnym i publicznym miejscem, bardzo dobrze znanym Torunianom:


Jak widzicie jest to miejsce bardzo ruchliwe i głośne, ale lubię tam przebywać. Nie wiem czemu. Może przez niższą temperaturę i wyższą wilgotnością powietrza, a jak wiecie preferuję właśnie takie warunki. Paradoksalnie właśnie w takim miejscu łatwiej mi pozbierać myśli i porozmyślać patrząc przed siebie bez celowo.
Pierwszy raz w tym celu udałem się tam rok temu w wakacje, kiedy to poszukiwałem weny na post... I tak już zostało, jestem tam co najmniej raz w tygodniu. To miejsce jest dla mnie magiczne i właśnie tam, wśród hałasu, gwaru i krzyków dzieci potrafię się skupić i pozbierać myśli.

PS. Przepraszam za jakość wideło... miało być lepiej :/