Na wstępie chciałbym mega przeprosić za brak postów. Ostatnio nie mam siły na nic, a zwłaszcza na pisanie postów. Nie tylko ze względów fizycznych, rozwijającej się choroby, ale także psychicznych.
Jako, że mam słabą pamięć do dni, wydarzeń i generalnie wszystkiego opiszę tylko najważniejsze wydarzenia.
W środę takim wydarzeniem jest na pewno wpis Kotori na swoim blogu: #3 Dekadentyzm, drugi plan i egoizm. ~Kotori Niesamowicie się wzruszyłem... Pierwszy raz od baardzo dawna poczułem smak łez. Chociaż nie ma czym się chwalić. -500 do poczucia męskości... Wraz z tym postem uświadomiłem sobie co tak na prawdę znaczę dla Kotori, pierwszy raz w życiu poczułem się tak potrzebny komukolwiek... Jednak wraz z tym narosły obawy, że zawiodę, że nie podołam, że zranię, że tak cudowna istotka będzie (znów) roniła przeze mnie łzy.
Następnego dnia ruszyłem do szkoły pełen pozytywnej energii. Mimo to przeczuwałem coś dziwnego. Miałem przeczucie, że dzień nie będzie należał do najszczęśliwszych i tak się też stało. Podwójne okienko z okazji narodzin córki mojego matematyka, po których miał nastąpić wf. Dziewczyny przybiegły do nas z nowiną, że przeniosły sobie wf na wcześniejszą godzinę. W związku z tym chłopacy stwierdzili, że my też to zrobimy, aby szybciej zwinąć się do domu. Los chciał, że klasą z którą mieliśmy łączyć wf jest klasa Kotori... Sytuacja była taka, że ona starała się unikać mojej paczki. A tu nagle mają mieć razem wf. Stwierdziłem, że muszę im powiedzieć o tym co czuje moja przyjaciółka i że stara się ich unikać. I to był mój błąd. Zwłaszcza, że bardzo nie fartownie dobrałem słowa. Narobiło się zamieszanie, które w większej części mnie ominęło... Tutaj może znów posłużę się blogiem Kotori: Nienawiść. ~Kotori Po wf poszedłem wraz z częścią paczki na miasto. Cisza. Smutek... Sytuacja rozwinęła się tak, że musiałem opowiedzieć kawałek historii Kotori, o tym że boi się stracić przyjaciela, o pechowym poniedziałku (o którym mowa w pierwszym linku)... Prawie godzina minęła w ciszy i prawie bez słów. Moja umiejętność wysławiania się w realu strasznie kuleje, więc mówienie o emocjach, uczuciach, ciężkich tematach tym bardziej... Następnie spotkałem się z Kotori, o tym jak przebiegało spotkanie jest mowa w 2 linku i chyba nie mam nic do dodania. Oprócz tego, że nie spodziewałem się takiej ciszy. Ponownie pojawiły się u mnie obawy, że nie podołam i zawiodę...
Wieczorem temat wrócił na fejsbukowej konferencji mojej paczki. A także mimowolnie na czatcie Kotori. I nastało coś czego brakowało mi w nowej klasie... Pierwsza kłótnia. To znaczy taka nie pełna kłótnia. Nie było stron, nikt na nikogo nie był obrażony, zły, ale mimo wszystko utworzyły się dwa powiedzmy obozy. Jedna dziewczyna, która okazywała mi najwięcej miłości i z którą zbliżyłem się fizycznie. A wraz z nią Brodacz, który emocje jakiekolwiek okazuje po raz pierwszy. Negatywne emocje. Oni nastawieni byli mega negatywnie, pesymistycznie, ale i egoistycznie. Tzn Brodacz całkowicie podporządkowuje się lasce, pociesza ją i wgl. W szkole odczułem także, że ma o mnie coraz gorsze zdanie. W drugim obozie ja i druga dziewczyna, z którą na obozie zbliżyłem się psychicznie. Ona twierdziła, że gimnazjum to trudny okres, rozumie Kotori i że powinni dać już spokój. Ja natomiast starałem się im wyjaśniać, prosić, aby zrozumieli moją sytuacje i uczucia Kotori. W pewnym momencie nie wytrzymałem. Włączył się we mnie tryb "mam wyjebane" i dałem im ultimatum, że albo się ogarną i zaakceptują sytuacje, albo niech się sami kłócą sami. Kocham Kotori taką jaką jest i jeżeli im to nie pasuje to już nie moja sprawa. Na tym się skończyło.
Dzisiaj w szkole nadal widoczny był ten podział. Smętający pierwszy obóz i ja z drugą dziewczyną, którzy mają wyjebane i beke ze świata. Starałem się nachodzić także Kotori. Przez cały dzień towarzyszył mi zadziwiająco dobry humor. Spodziewałem się raczej ponurej atmosfery, a bawiłem się dzisiaj w szkole jak nigdy. Na przed ostatniej lekcji w pierwszej lasce chyba coś pękło. Znów stała się wesołą dziewczyną jaką poznałem w pierwszym tygodniu szkoły. Albo ma talenty aktorskie. W pewnym momencie przytuliła mnie jakby przepraszała i powiedziała mi do ucha, że nie chce mnie stracić... Chwilę po tym zadzwonił dzwonek kończący luźną lekcję, a ja poszedłem na spotkanie z Kotori. Znowu spotkaliśmy się bez tej całej otoczki. Było już lepiej niż wczoraj jeżeli chodzi o rozmowę. Ale nie wiem czy nie zadecydował o tym tylko mój dobry humor, czy wracają dobre czasy, kiedy mogliśmy swobodnie gadać o wszystkim i o niczym, bez żadnej blokady. Po powrocie do domu okazało się, że zapomniałem kluczy... Więc pospałem chwilę pod drzwiami i wrócił mój ojciec... Słabe zakończenie świetnego dnia.
W Toruniu trwa Festiwal Fantastyki i Gier Copernicon. Niestety ze względu na fundusze nie mogę wziąć udziału... Natomiast spotykam się z członkami PGO... Następny post przewiduję w niedziele, więc wyczymajcie :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz