Wczoraj rano ruszyłem na obóz integracyjny z nastawieniem poniżej zera. Byłem wręcz pewien, że zaczniemy się kłócić i wgl hujnia. Mimo oczywistych podziałów i formowania się grup nie doszło do żadnego zgrzytu. Żadnego! Nawet najmniejszego... Nawet zajęcia organizowane były w miarę okej, a jedzenie dobre i na czystych naczyniach... (W odróżnieniu od obozu w gimnazjum, w tym samym miejscu) Może ludzie (Nie tylko Kotori, ale także jednostki z mojej klasy.) mają rację co do tego, że muszę przestać być tak skrajnym pesymistą. Było mega pozytywnie, pośmialiśmy się trochę mocno, przebrali mnie za Sida z Epoki Lodowcowej (Może wrzucę zdjęcie jak zdobędę takowe.) i poznałem wielu ciekawych ludzi. Oprócz tego, że mam straszne problemy z imionami, za co się na mnie mocno denerwują to pojawiły się także pierwsze plotki dotyczące mnie tak samo jak innych ludzi. Ale to chyba nieuniknione. Tak minął cały dzień, aż do ogniska. Ahh dodam jeszcze, że oprócz tego, że staraliśmy się gadać ze wszystkimi to trzymaliśmy się w takiej grupce ja, Brodacz i te dwie dziewczyny, o których mówiłem ostatnio. No i ognisko. Świetny czas, świetne miejsce, pełnia, piękne widoki, atak lęku... Tak. Nie obyło się bez tego. Miałem 3 ataki odruchu wymiotnego. Ale moja grupka jakoś starała się mnie podeprzeć. Jakoś mi przeszło. Na początku było wesoło i zabawnie, potem robiło się coraz smętniej i tworzyła się atmosfera. Trochę powspominałem z kumplem z gimnazjum stare dzieje. Zbliżyłem się także pod względem fizycznym do tej laski, z którą pisałem. W sensie siedziała mi na kolanach, przytulaliśmy się i wgl. Plotka o tym, że my coś świrujemy poszła już na zajęciach, bo nawet nie raczyli trochę udawać... Na ognisko to się pogłębiło do tego stopnia, że przytoczę rozmowę z moim wychowawcą:
"- A wy długo się znacie?
- No tak z tydzień, od rozpoczęcia roku...
- A to krótko jesteście razem."
Może tego już komentował nie będę.
Przy ognisku zbliżyłem się także do tej drugiej dziewczyny jednak raczej pod względem psychicznym. Tzn wiedziałem, że jest od nas rok starsza ze względu na wcześniejsze problemy zdrowotne, ale nie znałem szczegółów. Dowiedziałem się, że wszystko zaczęło się od małego kleszcza. Choroba rozwinęła się do tego stopnia, że zaczęła atakować rdzeń kręgowy... Po wyleczeniu kumpela przeszła wiele stanów depresyjnych, oraz miała ataki lęku. Przechodziła to baardzo podobnie jak ja w najgorszym momencie. Tzn Odruchy wymiotne codziennie rano w szkole, ciągle występujące złe samopoczucie... Opowiadała mi jak z tym walczyła, o swojej klasie, która to jeszcze bardziej utrudniała, a ja powiedziałem to samo o sobie. Jesteśmy bardzo podobni do siebie. Oboje baliśmy się nawrotu problemów w liceum, oboje mieliśmy lekki atak na pierwszym spotkaniu klasowym... Nie spodziewałem się tego. Porozmawialiśmy szczerze także z innymi ludźmi i mega pozytywnie.
W nocy praktycznie nie było ciszy nocnej, więc gadaliśmy, graliśmy, jedliśmy i generalnie pozytywnie. Nie obyło się także bez szczypty bekowego pedalstwa... Chodzi o teksty nie czyny, nie macie się o co martwić. Rano mieliśmy jeszcze kilka zajęć i do Torunia.
Jednak to nie koniec dnia. Umówiłem się z smsową dziewczyną, aby się lepiej poznać. Dużo chodziliśmy, gadaliśmy... a także doszło do kolejnego zbliżenia między nami. I to już większego niż siedzenie na kolanach... Jakoś tak samo poleciało, ale mimo że trochę się zagalopowaliśmy wystopowaliśmy i nie doszło do niczego poważniejszego. Zrozumieliśmy się bez słów, aby nie przekraczać pewnych granic. Później zaczęliśmy gadać... Już wiem, że nie oczekuje niczego poważnego, just fun. Kocha swojego chłopaka. Jest świadoma, że jest to w pewnym stopniu zdrada, ja też wiem już gdzie jest granica i zamierzam jej pilnować... Może to dziwne, bo to nie ja "zdradzam" partnera, ale czuje się odpowiedzialny za to co się stanie. Nie wiem co ją do tego popycha, mogę się tylko domyślać. W końcu są od siebie 600 km...
Jest to bardzo w nie moim stylu. Gdybym przeczytał to pół roku temu nie uwierzyłbym... W sumie teraz też nie wierzę. Mam wrażenie, że to tylko sen... Z drugiej strony mam 16 lat i oprócz tego zerowe doświadczenie, o czym ona wie. Może to głupie, ale podoba mi się to. Średnio zgadza się to z moim ja, ale wierzę, że mam swój rozum i nie popadnę za bardzo w to wszystko...
ps. Piosenki z tła nie bierzcie na poważnie, jest to raczej sarkastycznie dopasowane do końcówki posta, a poza tym wpadła mi w ucho ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz