Poznałem może 1/3 klasy. Reszta jest dla mnie prawie anonimowa... Źle mi z tym, że ktoś mówić mi 5 (dosłownie) razy jak ma na imię w jeden dzień, a ja i tak nie zapamiętam. Wyczuwam także negatywną energię wobec mnie, ze strony nie których ludzi i w sumie nie dziwię się... Szczerze to czekam, aż to wszystko się zjebie. Mówię otwarcie w klasie, że stawiam na to, że na obozie integracyjnym (Który mamy poniedziałek-wtorek) potworzą się pierwsze obozy i zgrzyty między nami.
Generalnie mam dzisiaj dość słaby humor, chociaż staram się tego nie pokazywać. Cały dzień boli mnie brzuch i generalnie troszkę chujowo...
Jeszcze chyba wypadałoby napisać coś o tej dziwnej sytuacji wczoraj odnośnie koleżanki z klasy. Pisaliśmy wczoraj bardzo długo. Okazała się zboczeńcem, większym ode mnie... Dowiedziałem się między innymi co robiła ze swoim chłopakiem. Tak naprawdę to nasze rozmowy dzisiejsze kręciły się wokół tego... Mało się znamy i mam wrażenie, że słabo się dogadujemy pod sensem hmm merytorycznym. Np. ja mówię/piszę coś w żartach, a ona odbiera to na serio. Już kilkukrotnie przepraszałem ją za coś w tym stylu. Szkoda, bo np z Kotori nigdy nie miałem takiego problemu. Zawsze się jako tako dogadujemy. Ubolewam także troszkę, że jestem mało asertywny i nie chcę powiedzieć czegoś co mogłoby urazić kogokolwiek. Co za tym idzie skończyło się na tym, że powiedziałem, że ją kocham. Mimo, że po części w żartach to wcześniej przez gardło nie przeszłoby mi to. W ogóle powstał taki trochę bekowy związek w trójkącie z jeszcze jedną laską. Wróciłem z zeszytem pełnym serduszek, kutasów i innych wyrazów miłości... Nie uniknęła tego także moja prawica, która jest cała w serduszkach i tekstach typu: Kocham Chomiczka... W pewnych momentach już przestaję ogarniać czy coś jest na serio czy nie. Na przykład był jakiś temat na temat zboczony. Ostatecznie nie ogarnąłem, że ona pyta się serio o wyjście gdzieś razem, a nie o wyjście razem do toalety w żartach...
Jest to takie bekowe i wgl, ale chyba zaczyna przekraczać pewne granice... Generalnie ktoś z 3 osoby (np ktoś z klasy) mógłby powiedzieć, że my tak na serio. Ja przybrałem pozycje bierną i mimo, że nie mówię nic z własnej woli, lecz trochę przez podpuszczenie (Nie chce mówić nic co by uraziło. Znowu kłania się brak asertywności.) wychodzą dziwne rzeczy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz